GWIAZDA
SPADAJĄCA PO RAZ OSTATNI
Wreszcie jest. Ostatni tom „Gwiazdy
spadającej za dnia” w końcu trafił w ręce czytelników i jak to na finał
przystało, budzi wiele emocji i odpowiada na pytania, które od dawna
intrygowały czytelników. Czy na wszystkie? O tym już musicie przekonać się
sami, ale jeśli podobały się Wam poprzednie części tej historii, nie
pożałujecie sięgając także po tą.
Gwiazda spadająca za dnia to widok
niezwykle rzadki. Główna bohaterka tej mangi doświadczyła go, niepewna czy
zdarzenie to jej się nie przyśniło. Teraz doświadcza czegoś innego, choć równie
niesamowitego: miłości. Miłości rozdartej pomiędzy dwa obiekty jej uczuć:
nauczyciela i kolegi. Obaj ją kochają, obaj zawrócili jej w głowie, obaj też są
nie lada problemem. Którego z nich ostatecznie wybierze?
Przesądzi o tym trzydniowa
wycieczka uczniów do Okinawy, którą przerwie nagłe wydarzenie. Zanim to jednak
nastąpi, Suzume i jej koledzy cieszą się widokami i możliwościami. Dobrze się
bawią, jeszcze lepiej gdy zbliża się ostatni dzień wyjazdu, dzień, kiedy mają
być wolni. Wszyscy chcą się wówczas wybrać do ogrodu ananasowego, Mamura ma
jednak inne plany, bo chce ten dzień spędzić sam na sam z Suzume. Dziewczyna
się zgadza, oboje zbliżają się do siebie coraz bardziej, wspólne chwile są
udane, ale…
Tymczasem Shishio, nauczyciel, w
którym zakochana jest dziewczyna nie ma już siły dłużej ukrywać, że też ją
kocha. Spotyka się z Yukim, jej wujem, by o wszystkim mu powiedzieć. Niestety
ich spotkanie nie kończy się w najlepszy sposób. Shishio trafia do szpitala, a
na wieść o tym Suzume decyduje się wrócić wcześniej ze szkolnej wycieczki, bo
wciąż go kocha. Do czego jednak doprowadzi ich to wydarzenie?
Finalny tom „Gwiazdy spadającej za
dnia”, choć oczywiście przewidywalny, to zdecydowanie jeden z najlepszych
momentów całej tej serii. Wszystko w końcu się wyjaśnia, wybory niosą ze sobą
wiele cierpienia dla bohaterów, a na czytelników czeka wiele emocji i wzruszeń.
Kurczę, tu poruszają nawet zdawałoby się proste retrospekcje, że już o
zachowaniu postaci, które zderzyły się z murem rozczarowania nie wspomnę. Czyta
się to jednym tchem. Czyta z wypiekami na twarzy. Czyta i żałuje, że to już
koniec (na szczęście ma się jeszcze ukazać rozdział specjalny, więc jest na co
czekać).
Jednocześnie jest to koniec
satysfakcjonujący i bardzo udany. Przyznam, że po dłuższej przerwie trochę
trudno było mi się w serii na powrót odnaleźć (jako, że w międzyczasie zająłem
się też innymi opowieściami typu szkolne życie, niektóre podobne wątki zaczęły
się mieszać), ale trwało to chwilę. „Gwiazda spadająca za dnia” szybko
wciągnęła mnie w swój świat. Świat wzruszeń i emocji, świat uroczo, delikatnie
i idealnie do treści zilustrowany. Dobrze było spędzić tu kilka godzin, jakie
zajęła lektura wszystkich dwunastu tomów. Dobrze było poznać tych bohaterów i
ich losy. Cieszę się, że miałem taką okazję i zachęcam Was byście też sięgnęli
po cykl Miki Yamamori. Jeśli tylko lubicie dobre, obyczjowo-romantyczne mangi,
będziecie zachwyceni.
Komentarze
Prześlij komentarz