Z
TĘSKNOTY ZA DZIEŁAMI VERNE’A
Egmont w ramach Klubu Świata
Komiksu, obok licznych serii amerykańskich, od samego początku nie zapominał
także o komiksach europejskich. Przez blisko dwie dekady istnienia tej linii
wydawniczej Egmontu na księgarskie półki trafiło wiele niezapomnianych tytułów.
Jak na ich tle wypada najnowsza propozycja tego typu, "Gwiezdny zamek.
1869 - Podbój kosmosu"? Dobrze, bo to naprawdę udany album w
retrofuturystycznych klimatach.
Rok 1868 Claire bada istnienie
eteru, legendarnej substancji, która znajduje się gdzieś w wysokich warstwach
atmosfery. Odnalezienie go i wykorzystanie może pozwolić ludziom nawet na
podróże kosmiczne! Niestety kolejna wyprawa balonem kończy się dla niej w
najgorszy możliwy sposób.
Mija rok. Serafin, jej dorastający
syn, nadal nie może pogodzić się ze śmiercią matki. Obsesja na punkcie eteru
przysparza mu kłopotów w szkole i nawet jego ojciec, Dulac, ma tego dość.
Pewnego dnia wszystko się jednak zmienia. Ktoś wysyła do nich list, że odnalazł
dziennik pokładowy Claire i chce się z nimi spotkać. Dulac zamierza wybrać się
tam sam, jednak atak uzbrojonych ludzi sprawia, że ojciec i syn wspólnie
wyruszają w pełną niebezpieczeństw i przygód podróż, która może zmienić nie
tylko ich życie, ale także i cały świat!
Jak wiele podobnych serii europejskich,
tak i ta nadaje się zarówno dla tych dorosłych, jak i tych młodszych
czytelników, którzy lubią lekką, zabawną fantastykę w starym stylu.
"Gwiezdny zamek. 1869 - Podbój kosmosu" to opowieść jakby zrodzona z
tęsknoty za dziełami Juliusza Verne'a i jemu podobnych klasyków uprawiających
fantastykę przygodową. Jest to naiwne, ale w ten uroczy sposób, którego nie da
się nie docenić. Szczególnie jeśli ma się sentyment do wspomnianych utworów.
Fabuła, jak w takich przypadkach
bywa, pełna jest przygód (także z pogranicza książek awanturniczych) i akcji.
Dużo jest w niej humoru, postacie są sympatyczne, a całość czyta się lekko i
przyjemnie. Nie ma tu większej głębi, to prawda, niemniej "Gwiezdny
zamek" dostarcza czytelnikom tego, co obiecuje - znakomitą rozrywkę.
A jak przedstawia się od strony
wizualnej? Lepiej nawet, niż treść, która jest dość nieskomplikowana. Rysunki
natomiast, klasyczne i szczegółowe, z cartoonową, a nawet momentami mangową
nutą, uzupełnione o ręcznie kładziony kolor, robią duże wrażenie. O niebo
lepsze, niż większość amerykańskich komiksów, robionych przecież masowo. Do
tego edytorsko album także prezentuje się bez zarzutu. Jeśli lubicie podobne
klimaty, a najlepiej macie kilkanaście lat i kilka książek Verne'a za sobą,
polecam, "Gwiezdny zamek. 1869 - Podbój kosmosu", na pewno się Wam spodoba.
A wydawnictwu Egmont dziękuję za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz