Koniec śmierci - Cixin Liu

KONIEC WSPOMNIENIA O PRZESZŁOŚCI ZIEMI


Od chwili, kiedy przeczytałem pierwszy tom trylogii "Wspomnienie o przeszłości Ziemi", każda kolejna część - oczywiście jeśli nie liczyć nowych książek moich ulubionych autorów - była przeze mnie chyba najbardziej wyczekiwaną premierą fantastyczną. Nic w tym dziwnego, powieść zachwyciła mnie, jak rzadko które współczesne dzieło z tego gatunku, zarówno pod względem samej treści, jak i wykonania. Oczekiwania, co do finału miałem wielkie, ale na szczęście "Koniec śmierci" sprostał im w zupełności, dostarczając niesamowitej rozrywki na najwyższym poziomie.


Minęło pół wieku od bitwy w Dniu Sądu Ostatecznego. Kosmici wciąż nie opanowali jeszcze Ziemi, tymczasem Ziemianie osiągnęli niesamowity dobrobyt dzięki trisolariańskiej wiedzy. Co więcej Trisolarianie najwyraźniej nadają się dobrze do wspólnego działania, bo współpraca obu stron nadal dobrze się układa. Czy coś może zagrozić obecnemu stanowi rzeczy? Kiedy wybudzona zostaje Cheng Xin, która jako jedyna pamięta o zapomnianym już programie z czasów kryzysu, zaczyna się problem. Kobieta może zaburzyć obecną równowagę i…


Produkty z Chin jakie są, każdy wie najlepiej. Każdy też ma wyrobione na ich temat własne zdanie. Ale fantastyka z Chin? Ogólnie literatura z tego kraju nie należy do światowej czołówki, tak jak i zresztą inne dokonania artystyczne stamtąd, czy to kinowe, czy komiksowe, czy w zasadzie wszelkie inne. Jeśli z tego powodu obawiacie się, że dzieło Liu może nie sprostać Waszym oczekiwaniom, przestańcie. Zapomnijcie też o wszelkich polecankach, bo Barack Obama czy Mark Zuckerberg nie należą do żadnych autorytetów, zarówno jeśli chodzi o literaturę, jak i fantastykę. Najlepiej zasiądźcie do lektury z głową wolną od oczekiwań i uprzedzeń i dajcie się zaskoczyć.


A "Wspomnienie o przeszłości Ziemi" zaskakuje - i to jak najbardziej pozytywnie. Jeszcze zanim będzie nam dane docenić wizję autora, to, jak poprowadził akcję i skonstruował bohaterów - a to także wyszło mu znakomicie - już sam styl okazuje się być rewelacyjny. Niby lekki w odbiorze, ale na pewno nie pusty, daleki od literackiej prostoty i pokazujący, że Liu naprawdę potrafi pisać. Jest w jego pisarstwie coś z gawędziarstwa Kinga, potrafi bowiem tak samo przykuć uwagę czytelnika i wywołać w nim mnóstwo najróżniejszych emocji. Ale na tym przecież nie koniec, pisarz stawia ciekawe pytania, porusza interesujące kwestie, a swoje postacie nakreśla z wyczuciem i w przekonujący sposób.


Do tego mamy znakomitą, inteligentną i spójna wizję zarówno przyszłości, jak i kosmicznego konfliktu (aż chciałbym powiedzieć więcej na ten temat, ale nie będę zdradzał szczegółów - uwierzcie, Liu wycisnął z tematu naprawdę co najlepsze). Co warto zauważyć jest to świeże i oryginalne, choć sam temat zgrany jest właściwie do cna. Decydują o tym detale, jakże fascynujące i prawdziwe. Ale przecież fantastyka od zawsze była ostoją wyższych wartości, przestróg, a nawet polem potajemnej walki z cenzurą i opresyjnym systemem, z czym w Chinach mamy przecież do czynienia. Co prawda Liu nie do końca idzie w tym kierunku, ale nadal znaleźć tu możecie przesłanie czy komentarz społeczny, dodający całej trylogii wagi.


Jeśli połączyć to wszystko z rewelacyjną rozrywką i wielkim rozmachem (ten tom swoją drogą liczy niemal 850 stron), otrzymamy dzieło niemalże doskonałe. Jedno z najlepszych dokonań współczesnej fantastyki, a zarazem utwór, który i po latach będzie aktualny i frapujący. Polecam, bo mam wrażenie (takie, graniczące z pewnością), że oto na naszych oczach rodzi się kolejna klasyka.

Komentarze