NIE
UFAJ TYM, KTÓRYM UFASZ NAJBARDZIEJ
„Monster” to zdecydowanie jeden z
najciekawszych i najlepszych komiksowych thrillerów, jakie dane było mi czytać.
Klimatyczny i znakomicie poprowadzony, ze świetnie zarysowanymi postaci, czyta
się lepiej niż zdecydowana większość książek z tego skostniałego gatunku. I
choć to już siódmy tom (a każdy z nich liczy sobie dobre 400 stron), seria nie
schodzi poniżej pewnego, wysokiego poziomu, dostarczając solidnej dawki mocnych
wrażeń.
Suk przebywa w Szpitalu Świętego
Jaromira, gdzie z telewizji dowiaduje się, że w Pradze zatrzymano podejrzanego
o seryjne morderstwa Tenmę. W ciągu dwóch dni ma się odbyć jego deportacja do
Niemiec, Suk jednak doskonale wie, że mężczyzna jest niewinny. Tenma, który
zresztą uratował mu życie, został wrobiony przez tego samego zbrodniarza, co
on. Ku jego zaskoczeniu w szpitalu zjawiają się detektywi, by oznajmić mu, że zostaje
oczyszczony z zarzutów. Wysłany do nich przez Grimmera list sprawił, że teraz
to nadawca jest głównym podejrzanym, a Suk może cieszyć się spokojem. Co jednak
z Tenmą? Jego jedyną nadzieją jest Eva, która widziała Johana i może
zaświadczyć o jego niewinności. Niestety kobieta szczerze nienawidzi Tenmy i
nie chce złożyć zeznań. Powoli jednak zaczyn zmieniać zdanie, ale to dopiero
początek. Roberto czyha bowiem na jej życie, do tego kluczem do rozwikłania
całej tajemnicy jest Rezydencja Czerwonej Róży, a dokładniej zrozumienie tego,
co i dlaczego tam się wydarzyło…
Nie
ufaj tym, którym ufasz najbardziej,
te słowa jednego z bohaterów mangi mogłyby posłużyć za motto całej tej serii. A
może bardziej: czasem ufaj tym, którym nie ufasz? W „Monsterze” pewne jest w
zasadzie tylko jedno – zagrożenie czai się wszędzie, a wydarzenia poplątały się
tak bardzo, że rola ofiary i łowcy zmienia się tutaj, jak w kalejdoskopie. Co z
tego wynika? Dużo znakomitej zabawy dla czytelników.
Ale czy ktokolwiek spodziewał się
czegoś innego po mandze Naokiego Urasawy? Ten znakomity autor, twórca
niezapomnianego „Pluto” chyba nigdy nie zawodzi, a „Monster” to jedno z jego
najlepszych dokonań. Momentami nawet lepsze, niż wspomniany właśnie „Pluto”. Fabuła
jest świetna, pełna zwrotów akcji i tajemnic, nawet jeśli czasem twórca powtarza
te same schematy. Warto też zauważyć obecność elementów wspólnych dla tej i
innych mang autora, ale ich wyłapywanie pozostawiam czytelnikom, bo to duża
przyjemność.
Dodajcie do tego znakomitą szatę
graficzną, prostą, ale nastrojową, rewelacyjnie oddającą mimikę bohaterów i
świat, i dobre wydanie, a otrzymacie tytuł, który powinni poznać miłośnicy
klimatycznych dreszczowców. Naprawdę warto. Bardziej, niż większość
współczesnych książek z gatunku thrillera, o czym już zresztą wspominałem.
Komentarze
Prześlij komentarz