WSPOMNIENIA
ODZYSKANE
To już przedostatni tom „Monstera”.
Fabuła zaczyna więc powoli wkraczać w ostatnią fazę, jednak wciąż wiele
pozostało do opowiedzenia. Czym zaskoczy nas autor? Co jeszcze czeka na jego
bohaterów? I jakie odpowiedzi wreszcie dostaniemy? Pewne jest tylko jedno –
zabawa jak zwykle będzie znakomita.
Tenma zjawia się w barze, w którym
bywa obecny narzeczony Evy. Nawet groźby wydania go, ani pobicia nie są w
stanie zniechęcić go do konfrontacji z mężczyzną. Wie, że jego bezpośrednim
przełożonym jest Niemowlę i wie także, że ochronę kobiety zlecił ktoś stojący
wyżej w hierarchii. Dlatego też chce poznać nazwiska dwóch pozostałych
założycieli organizacji, których nie znał nawet generał Wolf. Czy odpowiedzi go
usatysfakcjonują? I co będzie z Evą, na którą wyrok został już wydany?
To jednak zaledwie początek.
Początek końca, bo Nina, która pozostała w Pradze, wreszcie odzyskuje
wspomnienia. Pojawia się szansa uzyskania odpowiedzi na najważniejsze pytania:
co było w Rezydencji Czerwonej Róży i co stało się z Niną i Johanem? To jednak
dopiero tylko przeszłość. Zrozumienie jej jest istotne, by odkryć co sprawiło,
że Johan stał się potworem, ale równie ważne, a może ważniejsze są pytania o
to, co się stanie, gdy prawda wyjdzie na jaw…
Wiele rzeczy w tej mandze jest
znakomitych. Autor zadbał o to, by „Monster” był mroczny, nastrojowy, pełen
zagadek i tajemnic, ale także emocjonujący, poruszający i autentycznie
wciągający. Wystarczy zacząć lekturę, a czytelnik tak wpada w ten świat, że
trudno mu się od niej oderwać. A przecież za każdym razem dostajemy solidną
porcję czytania, bo jeden tom polskiego wydania zawiera w sobie dwa oryginalne.
W ręce czytelników trafia więc komiks liczący dobre czterysta stron.
Co oczywiście cieszy, kiedy seria
jest tak udana, jak ta. Naoki Urasawa stworzył tu zdecydowanie jedno z
najlepszych dzieł swojego życia, momentami lepsze nawet niż rewelacyjny „Pluto”.
W oby mangach mamy jednak te same elementy, charakterystyczne dla twórczości
mangaki: pełna zagadek i tajemnic fabuła, interesujący bohaterowie i
europejskie scenerie oddane z równym realizmem, jak te japońskie.
To ostatnie jest oczywiście zasługą
znakomitych ilustracji, prostych, kiedy trzeba, dokładnych i zachwycających,
gdy wymaga tego fabuła. Ogląda się to z dużą przyjemnością, tak samo zresztą,
jak czyta. I wciąż ma się ochotę na więcej. Szkoda więc, że to już przedostatni
tom, ale lepiej, że autor kończy trzymając poziom, niż miałby ciągnąć swoją
opowieść w nieskończoność, z kiepskim skutkiem. Polecam.
Komentarze
Prześlij komentarz