JAK
ZABAWNIE OPOWIEDZIEĆ O ZABIJANIU
„Murciélago” to jedna z najbardziej
męskich mang dostępnych na polskim rynku. Połączenie erotyki (w każdym tomiku
znajdziecie całkiem sporo lesbijskich igraszek głównej bohaterki), krwawej,
brutalnej przemocy i czarnego humoru, podlanych ujmującym urokiem jednej z
bohaterek i nutą motoryzacyjnych pasji spodoba się każdemu „prawdziwemu
facetowi”. Ale jeśli chcecie dobrej, zabawnej opowieści, gdzie drastyczne sceny
i infantylna niewinność przenikają się ze sobą w ciekawych historiach, „Murciélago”
na pewno i Wam przypadnie do gustu, niezależnie od płci.
Co się dzieje w czwartym tomie?
Oczywiście kontynuowany jest wątek z sektą religijną, do której dołączyła
siostra przyjaciółki Chiyo. Kuroko, zachęcona ponętnymi kształtami dziewczęcia,
zdecydowała się zająć tą sprawą i w konsekwencje przystąpiła do zgromadzenia. Teraz
zaczyna się właściwa część jej akcji, ale pojawiają się problemy. „Virginal
Rose” to zakon stricte kobiecy, nie ma tu żadnego mężczyzny, a dla wiecznie
napalonej na płeć piękną Kuroko to miejsce idealne. Szczególnie, że poza
hodowlą róż, wyznawczynie realizują też przykazanie o poszukiwaniu piękna i
miłości kobiet. W skrócie: zachęca się je do seksu lesbijskiego. A przecież
pożądanie to jedyna rzecz, jaką w swoim życiu czuje nasza bohaterka, która bez
mrugnięcia okiem potrafi zabijać i zamęczać ludzi, ale już wobec uroków tej
samej płci przejść obojętnie nie potrafi. Czyżby trafiła do raju? Wszystko na
to wskazuje, Kuroko zapomina więc o swoim celu i zanurza się w cielesnych
uciechach, nieświadoma jak mroczne i krwawe rzeczy skrywa w swym wnętrzu
zgromadzenie…
Tymczasem Hinako niecierpliwi się przedłużającą
się nieobecnością Kuroko. Postanawia więc wkroczyć do akcji i zostać bohaterką.
Zaczyna działać jako szpieg, ale czy jej akcja przyniesie oczekiwane rezultaty?
Dobry tom dobrej mangi dla
dorosłych. Tak najkrócej można podsumować „Murciélago #4”. Zmian w samej
opowieści praktycznie nie ma, więc każdy, kto czytał poprzednie części, wie
czego się spodziewać. Mamy główną bohaterkę, lesbijkę-psychopatkę, która teraz
działa dla prawa i porządku, mamy jej pomocnicę, słodką, infantylną fankę
motoryzacji, która potrafi zrobić krzywdę, ale przede wszystkim robi… rozbrajające
miny, do tego dużo brutalności, krwi, przemocy i mroku. Zagadki detektywistyczne
też są, a wszystko to podlane zostało solidną dawką najczęściej czarnego
humoru.
W tym tomie więcej jest natomiast
erotyki. W końcu Kuroko trafia do lesbijskiego raju, prawda? Nie jest to żadne
hentai, całość ukazana jest stosunkowo łagodnie, ale ilościowo podobnych scen
jest dużo. Do tego główna bohaterka zachowuje się, jak facet – ślini na widok
dużego biustu, nie może oderwać oczu od kształtnych dziewczyn i myśli tylko o
kolejnych igraszkach.
Czyli, jak wspominałem powyżej, „Murciélago”
to manga na wskroś męska. A jednak jej humor, urok i solidne wykonanie
sprawiają, że spodoba się nie tylko im. Szczególnie, że szata graficzna jest
naprawdę ujmująca, prosta, ekspresyjna i czasem infantylna, ale zarazem mroczna
i szczegółowa, zwłaszcza gdy chodzi o okaleczenia i inne makabryczne elementy. Ja
bawię się znakomicie czytając kolejne tomy, dlatego też polecam Waszej uwadze,
jeśli lubicie podobne historie.
A wydawnictwu Waneko dziękuję za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz