Shiki #4 - Fuyumi Ono, Ryu Fujisaki

POZWÓL WEJŚĆ


Miłośnikiem horroru jestem od niepamiętnych czasów. Jeszcze w dzieciństwie podglądałem pierwsze odcinki "Z archiwum X", spoglądając na ekran przez palce, jakby to mogło w czymkolwiek pomóc. Jako nastolatek wsiąkłem w świat filmowej, literackiej i komiksowej grozy i od tamtej pory chłonę kolejne tego typu dzieła nałogowo. Nie mogłem więc nie zapoznać się także z "Shiki", szczególnie, że Japończycy od dawna zachwycali mnie swoimi horrorami. I nie żałuję, bo to udana i nastrojowa seria dla miłośników mocnych, wampirycznych wrażeń.


Setsuko Yasumori to staruszka, która jako jedyna nie zmarła na tajemniczą zarazę nękającą mieszkańców wioski, a na dodatek wydaje się powoli wracać do zdrowia. Ozaki jest pełen nadziei, ale niestety nigdy nie jest tak kolorowo, jakbyśmy tego chcieli. Staruszka mówi bowiem, że prześladuję ją sny, w których jej zmarła córka Nao pojawia się pod oknem jej pokoju. Z tym, że wszystko wskazuje na to, że to wcale nie są sny…

Ozaki i Muroi wiedzą, że nie mają się czego bać w klinice, jednak wkrótce przekonują się, że mogli nie mieć racji. Wampir nie może wejść, jeśli mu się na to nie pozwoli, jednak ich ofiary wydają się bardzo podatne na ich wpływy. Wkrótce dochodzi do nocnego ataku na klinikę. Ktoś odcina dopływ prądu i zaczyna się szaleństwo, które może doprowadzić do tragedii. A to dopiero początek…


"Shiki" jest dziwne. "Shiki" jest klimatyczne. Ale przede wszystkim "Shiki" jest udane, choć przecież opowieści o wampirach, szczególnie w ostatnich latach, namnożyło się niemiłosiernie. Na szczęcie w tej mandze nie ma nic z taniego, łzawego klimatu "Zmierzchu", jaki zapanował w podobnych tworach po jego sukcesie. Tu wampiry są tajemnicze, mroczne i niebezpieczne. Klasyczne, ale z pewną nową nutą, bo osadzone w realiach Kraju Kwitnącej Wiśni. Ale spokojnie, europejskie zamczysko też tu jest, a wszystko to otoczone mrocznymi, starymi i rozległymi lasami.


Brzmi intrygująco? I tak też jest. Manga ma klimat budowany przez ciekawe ilustracje, z jednej strony mamy bowiem wychudzonych, bladych, anemicznych ludzi, z drugiej realistyczne scenerie będące przerobionymi komputerowo zdjęciami. Efekt finalny jest dziwny, ale ciekawy i nie sposób odmówić mu uroku. Jakkolwiek osobliwie by to nie brzmiało w stosunku do opowieści grozy dla starszych odbiorców.


A przecież jest tu jeszcze całkiem udana fabuła, o dość prostej zagadce, ale potrafiąca zaciekawić. Są też interesujące postacie (a raczej cała ich masa) i dobre wydanie. Miłośnikom horrorów polecam. Wielkich zaskoczeń tutaj nie ma, ale bawić będą się naprawdę dobrze, a o to przecież chodzi.


Komentarze