DZIECI,
KTÓRE NIGDY NIE DOROSNĄ
Jedną z rzeczy, które kocham w
mangach, a właściwie we wszystkich innych dziedzinach sztuki japońskiej, jest
to jak autorzy z Kraju Kwitnącej Wiśni łączą ze sobą pozornie sprzeczne
elementy w spójną całość. Dobrym przykładem na to jest "The Promised
Neverland", manga zaczynająca się jak ciepły, familijny film o sierotach,
która jednocześnie jest solidnym survival horrorem z przygodową nutą. I to
jakże przyjemnym w odbiorze.
Te dzieci nigdy nie miały lekkiego
życia. Odkąd tylko pamiętały, mieszkały w sierocińcu, miejscu szczęśliwym, ale
jednak nie tak, jak – przynajmniej w ich wyobrażeniach – byłby rodzinny dom.
Kiedy jednak pewnego dnia dowiedziały się, że nigdy nie dorosną, bo pisany jest
im los pokarmu dla potworów, wydawało się, że to już koniec. Postanowiły jednak
walczyć i teraz wprowadzają swój plan w życie.
Jednak by pokonać los i wydostać
się z Grace Field House muszą najpierw przejść swoisty trening. Nadal udają
więc przed opiekunkami słodkie, roześmiane dzieci, a każdą chwilę z dala od ich
oczu wykorzystują na planowanie i doskonalenie się. Niestety nie jest to łatwe,
gdyż ktoś ciągle ich pilnuje, a w każdej chwili ktoś z nich może zginąć…
Koncepcja tej serii zasadza się na
prostym pomyśle, znanym dość dobrze miłośnikom horrorów i thrillerów. Wielkie domostwo
odcięte od świata, niewinni bohaterowie, opiekunowie skrywający mroczne
tajemnice, a wreszcie zło, które czai się wszędzie, gotowe zaatakować w każdej
chwili. Połączenie tego ze słodyczą i sielankowymi scenami daje ciekawy efekt
finalny. A zdawałoby się, że po pierwszym tomie zniknie lekkość i humor, na
szczęście tak się nie stało.
Bo nie ma co ukrywać, że to nie
fabuła i zagadki są najsilniejszą stroną "The Promised Neverland".
Owszem bywają ciekawe i sprawiają, że czyta się to wszystko naprawdę nieźle,
jednak liczy się tu przede wszystkim naprawdę udany klimat. Sympatyczne
dziecięce postacie osadzone w jakby wiktoriańskich realiach to klasyk, ale
dobrze wykorzystany w tej serii. Nieważne więc, że już to znacie, jeśli lubicie
lekkie, sympatyczne, ale mroczne horrory, ten tytuł przypadnie Wam do gustu.
Szczególnie, że może pochwalić się
znakomitą szatą graficzną. Dla mang to oczywiście standard, niemniej zawsze
wart docenienia. Dość proste postacie o sympatycznych buziach, takie, by było
ich jak najbardziej żal, zaludniają realistycznie i szczegółowo ukazany świat.
Nie brak tu mrocznych scen, a kiedy pojawia się coś bardziej makabrycznego,
jest to ukazane z detalami. W skrócie: dla każdego (miłośnika grozy) coś miłego.
Jeśli więc lubicie horrory, poznajcie "The Promised Neverland",
będzie się Wam podobało.
A ja dziękuję wydawnictwu Waneko za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz