WILCZE
DZIECI, LUDZKA MAMA
Drugi i zarazem przedostatni tom
"Wilczych dzieci" to manga równie znakomita, co jej pierwsza część.
Czego jednak innego można by oczekiwać po komiksie, który stanowi adaptację
filmu kinowego i sama w sobie jest jedną, zamkniętą historią? Co nie zmienia faktu,
że mamy tu do czynienia z dziełem naprawdę znakomitym: ciekawym i pełnym
emocji, z łagodną nutą fantastyki w tle.
Życie Hany nie jest łatwe. Związała
się z wilkołakiem, urodziła dwójkę jego dzieci, ale po stracie ukochanego
musiała wychowywać je same. Ponieważ jednak potomstwo potrafiło zmieniać się w
wilki, zmuszona była kryć oboje przed światem, a świat, jak to świat, próbował
ingerować. Wilcza rodzina uciekła więc na wieś, do miejsca, gdzie mieszkał
kiedyś mąż Hany. To tu znaleźli dom i teraz zaczynają nowe życie. Jak się
jednak można spodziewać, nie jest łatwo, oszczędności szybko się kurczą, Hana
nie może znaleźć pracy, a na polu sobie nie radzi. Z pomocą przychodzą jej
sąsiedzi, zawiązują się pierwsze przyjaźnie, wszyscy zaczynają się wspierać.
Piękny finał? Ame i Yuki zaczynają dorastać, chcą iść do szkoły, ale czy będą
potrafili powstrzymać się przed zmianą w wilki? Co czeka na nie w świecie,
którego dotąd nie znały? I co jeszcze przyniesie im życie?
Pisałem o tym już kilka razy, ale
wspomnę raz jeszcze. Jeśli chodzi o komiksowe adaptacje filmów, bywam bardzo
ostrożny, bo najczęściej są one niczym więcej, jak odcinaniem kuponików. Co za
tym idzie są też tworami niskiej jakości. Inaczej rzecz ma się w przypadku
mang, które rzadko kiedy schodzą poniżej pewnego poziomu. A bynajmniej nie jest
to poziom niski. I tak samo jest w przypadku "Wilczych dzieci".
Bo to manga naprawdę znakomita.
Pełna humoru i wzruszeń, ciepło-gorzka opowieść o samotnym rodzicielstwie i
dwójce nietypowych dzieci. Sama historia jest w zasadzie prosta, ale w tej
prostocie tkwi siła. I emocje. "Wilcze dzieci" są urocze, są lekkie w
odbiorze i bardzo przyjemne. Wszystko tu jest takie łagodne i stonowane, w co
aż trudno uwierzyć, kiedy główna bohaterka zmaga się z brutalną niemalże naturą:
tak swoich dzieci, jak i świata. Cywilizacja jest tu nie mniej dzika od
pierwotnych instynktów. A przesłanie, choć doskonale od dawna znane, zawsze
pozostaje aktualne.
Wszystko zilustrowane w świetnym,
delikatnym stylu, wypada naprawdę znakomicie. Lepiej, niż się spodziewałem. Ta
opowieść bardziej nawet pasuje do formy komiksowej, niż filmowej, bo zyskuje dzięki
niej większą intymność. Polecam bardzo gorąco.
A wydawnictwu Waneko dziękuję za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz