COŚ
SIĘ KOŃCZY, COŚ ZACZYNA
Siódmy tom „Bakumana” przynosi
sporo zmian. Zmienia się kariera głównych bohaterów, zmienia się też ich życie,
ale i na scenie pojawia się nowa postać, która może wiele namieszać. A to
zaledwie część z tego, co czeka na Was w tej części.
Redaktor naczelny „Jumpa” podejmuje
decyzją o zamknięciu dwóch serii: „Hideout Door” i „Trapa”. Mashiro i Takagi są
w szoku, liczyli w końcu, że ich tytuł się utrzyma i przyniesie im sławę, a
jednak znów muszą zaczynać od początku. A nie będzie z tym łatwo, bo brakuje im
już zapału, a co gorsze pomysłów. Czy jednak będą w stanie długo wytrzymać bez
mangi? Oczywiście, że nie! Dlatego też z tym większym zapałem biorą się do
pracy nad kolejnymi tytułami, chcąc wrócić do magazynu one-shotami, zanim porwą
się na kolejną serializację. Wszystko zdaje się iść po ich myśli, w końcu
„Jump” nie chce ich stracić, ale czy rzeczywiście są aż tak znakomitymi twórcami,
by spełnić swoje marzenia? I czy ich własny
redaktor nie będzie dla nich większą przeszkodą, niż pomocą?
Na wszelki wypadek, gdyby miało im
się nie udać zostanie mangakami, którzy żyją z rysowania i pisania, obaj udają
się na studia. Tymczasem Nakai decyduje się wyznać Aoki swoje uczucia. Jakby
tego było mało, Aoki i Takagi zaczynają wzajemnie pomagać sobie w stworzeniu
postaci do mangi, a na dodatek pojawia się postać z przeszłości, która nie jest
obojętna wobec Takagiego…
"Bakuman" od samego
początku opierał się na dwóch rzeczach: pragnieniu tworzenia mangi i miłości.
Każdy z tych aspektów był rozwijany cały czas, ale w niniejszym tomie można
rzec, że osiągnął punkt kulminacyjny. Bohaterowie mierzą się z porażką,
upadają, ale podźwigają się, starają pokazać na co ich stać i znów zmagają się
z procesem twórczym i wydawniczym poniekąd od samego początku. W sferze
uczuciowej natomiast zaczyna dziać się coraz więcej. Przybywa zakochanych
postaci, relacje komplikują się jeszcze bardziej, problemów też nie robi się
przez to mniej. Wszystko to czyta się absolutnie rewelacyjnie, klimat jest
niesamowity, zabawa jak zwykle przednia, do tego dochodzą emocje i zakulisowe
ciekawostki, zdradzające nam sekrety mang typu shounen - zarówno komedii,
bitewniaków, jak i panchira oraz ecchi.
Warto przy okazji zauważyć jedną
rzecz. W tym tomie problemy na polu twórczym bohaterów sprowadzają się głównie
do tego, że choć tworzą świetne fabuły i rysunki, nie potrafią zarazem
wykreować ciekawych postaci. Inaczej jest jednak z twórcami
"Bakumana", bo ich bohaterowie nie tylko są ciekawi, ale przy okazji
po prostu rewelacyjnie skonstruowani. Każdy z nich jest krwisty, rozpoznawalny
i psychologicznie przekonujący. Ich charakter oddają doskonale także same
ilustracje. Te zresztą są bardzo realistyczne, jak na mangę i doskonałe niemal
w każdym calu.
Jeśli nie jest to jeszcze
oczywiste, dodam dla formalności: polecam. I to bardzo, bardzo gorąco.
"Bakuman" to seria, która spodoba się każdemu miłośnikowi komiksów,
nie tylko mang.
Komentarze
Prześlij komentarz