FACECI
TO ŚWINIE
W ósmym tomie „Bakumana” wątki
romantyczne nabierają tempa, komplikują się coraz bardziej, a jakby tego było
mało, na bohaterów czeka coraz więcej pracy nad mangą. Powrót do własnej serii
nie jest bowiem taki łatwy, jak sądzili, a przecież konkurencja nie śpi! I choć
oni wszyscy męczą się niemiłosiernie, na czytelników znów czeka solidna porcja
rewelacyjnej zabawy.
Takagi spotyka się z Aoki w zoo,
nieświadomy, że mangaczka zaaranżowała to spotkanie na prośbę Iwase, która od
zawsze kochała się w nim i z czasem uczucia wcale nie zmalały – wręcz
przeciwnie. Iwase, która wygrała konkurs swoją powieścią, chce zainteresować
sobą Takagiego, jednak on nie zamierza wchodzić z nią w żadne relacje.
Dziewczyna postanawia więc zacząć z nim rywalizację na polu zawodowym i
stworzyć własną mangę!
Tymczasem Miyoshi zaczyna
podejrzewać, że Takagi ma kogoś na boku. Kiedy wydarzenia zdają się potwierdzać
jej teorię, dziewczyna nie ma pojęcia co ze sobą zrobić. Niestety tajemnice,
jakie narastają wokół całej sytuacji sprawiają, że dochodzi do kłótni nie tylko
między nimi, ale także Mashiro i Azuki. Gdy ich związki wiszą na włosku, a
żadna ze stron nie zamierza zrobić pierwszego kroku, także Nakai zaczyna
borykać się z kłopotami. Wychodzi bowiem na jaw jego druga natura, a ta nie
podoba się żadnej z jego wybranek.
Kto z kim będzie? Czyje uczucia
ucierpią? Jak poszczególni bohaterowie poradzą sobie z nowymi mangami? I czy
uda się wyprostować tak skomplikowaną sytuację?
Faceci to świnie - tak po części
można podsumować treść niniejszego tomu. Kobiety (a raczej ukochana głównego
bohatera) nie zawsze są lepsze od nich, ale jako że akcję śledzimy przede
wszystkim z męskiego punktu widzenia, to oni najbardziej rzucają się w oczy.
Jeden z bohaterów tak desperacko pragnie zainteresowania płcią przeciwną, że
posuwa się niemal do szantażu. Inny nie zamierza przeprosić swojej dziewczyny,
chcąc by to ona ugięła się, jako pierwsza. Kolejny choć ma powody by
wytłumaczyć swojej ukochanej sytuację, w jakiej się znaleźli, woli by nie
ucierpiała jego męska duma. A kobiety cierpią i mają już dość siedzenia cicho.
O tej wojnie nerwów na linii
kobiety-mężczyźni czyta się po prostu rewelacyjnie. Oczywiście nie brak tu też
emocji wynikających z rywalizacji na polu zawodowym - równie intensywnych, co w
przypadku śledzenia zawodów sportowych - i pomniejszych wątków, które nawet
jeśli nie wnoszą wiele do całości, ubarwiają świat naszych bohaterów.
Oczywiście wszystkie z postaci są wyraziste, charakterystyczne (czasem
charakterne, jak Miyoshi) i krwiste. Żyją własnym życiem i nie czuć ani trochę,
że są to osoby wymyślone na potrzeby fabuły, a to naprawdę wielka sztuka.
Do tego mamy znakomitą,
realistyczną i po prostu piękną szatę graficzną i dobre wydanie. Aż żal
natomiast, że nie mamy w "Bakumanie" kolorowych stron, ale i tak jest
się z czego cieszyć. Ja serię niezmiennie gorąco polecam i zachęcam do jej
poznania.
Komentarze
Prześlij komentarz