ZABIJ,
JEŚLI KOCHASZ
Wreszcie nadszedł wielki finał
„Deadman Wonderland”. Jak się można było spodziewać, autorzy zaserwowali nam
tom pełen akcji, wzruszeń i prób zaskoczenia nas. Próby te co prawda nie do
końca się udały, ale całość jest znakomita, nawet jeśli czasem zdarzają się
jakieś drobne wpadki.
O fabule tego tomu nie ma sensu
zbyt wiele mówić. Wydarzenia w „Deadman Wonderland” wchodzą w końcową fazę,
kiedy bohaterowie pokonują wreszcie Przedrzeźniacza. To jednak nie koniec ich
problemów, bo on jedynie przeszkadzał im w dotarciu do ostatecznego celu, jakim
jest oczywiście Wretched Egg. Mother Goose co prawda wciąż ją ogranicza, jednak
dziewczynie udaje się przerwać wszelkie zabezpieczenia i zyskać pełnię sił.
Ganta staje z nią do walki, ale jak się szybko przekonuje, jego moce nie
wystarczają. Kiedy powracają do niego wszystkie wspomnienia, także te związane
z tajemnicą, jaką na ucho wyszeptał mu Przedrzeźniacz, chłopak coraz bardziej
zaczyna rozumieć działania przyjaciółki. Niestety niewiele to zmienia. Choć ją
kocha, nie wie czy będzie w stanie wybaczyć jej wszystko, co zrobiła. Starcie
między nimi staje się także starciem wszystkiego co czują i w co kiedykolwiek
wierzyli. Kto ma szanse przetrwać kataklizm, który nadciąga nieubłaganie? Czy
Ganta zdoła spełnić ostatnie życzenie Wretched Egg i zabić ja? I czym to
wszystko się zakończy?
I oto jest. Wilki finał
"DW", w którym wyjaśnia się wszystko, nawet rzeczy, o których nie
mieliśmy wcześniej większego pojęcia. Całość nie zaskoczyła zbytnio, ale
okazała się znakomitą rozrywką, którą czytało się jednym tchem. Teraz, kiedy
jest po wszystkim, muszę powiedzieć - po raz kolejny zresztą - że było warto.
Seria zaserwowała mi porcję krwawych, brutalnych wrażeń, podlanych szybką akcją
i urokiem. Czytało się to doskonale i z dużą przyjemnością. Tak samo też
oglądało, bo szata graficzna była odpowiednio realistyczna i mroczna, choć nie brakowało
w niej słodyczy.
A minusy? Właściwie jedna rzecz
rzuciła mi się w oczy w trakcie lektury. Chodzi o Mother Goose i o to, że
Przedrzeźniacz dokładał takich starań by rozbroić system, który właściwie
wystarczyło tylko zniszczyć. Zabrakło w tym trochę logiki, na upartego można by
co prawda wyjaśnić wszystko, ale ponieważ nie zrobił tego sam autor, zaliczam
wątek in minus. Poza tym jednak "Deadman Wonderland" to znakomita
manga i nawet drobne zgrzyty nie są w stanie tego zmienić. Jeśli lubicie mocne
wrażenia, a nie znacie tej serii, polecam gorąco. Warto poświęcić czas na
trzynaście tomów przygód Ganty i Shiro.
A wydawnictwu Waneko dziękuję za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz