RÓWNIE
DOBRY, CO BATMAN
Komiksy z Batmanem, zaraz obok
dwóch znakomitych tytułów o przygodach Supermana, należą do moich ulubionych z DC Odrodzenie. Dlatego ostatecznie nie
mogłem nie sięgnąć także po „Nightwinga”, choć za postacią tą, podobnie jak za
Robinami, nigdy szczególnie nie przepadałem. Ale muszę przyznać, że ten album
jest całkiem niezły. Ma co prawda swoje minusy, jednak jeśli jesteście
miłośnikami Gacka, nie zawiedziecie się. Szczególnie, że całość podejmuje
opowieść w miejscu, gdzie skończyła się udana „Wojna Robinów”.
Nightwing wraca do Gotham City. W
życiu imał się różnych zadań, był w końcu pomocnikiem Batmana, potem zaczął
działać na własną rękę, w końcu został szpiegiem, teraz jednak pracuje jako
sługa wrogiego Trybunału Sów. Z tym, że pojawia się szansa wyzwolenia i
obrócenia przeciw obecnym „pracodawcom”. Na razie jednak dalej wykonuje zlecone
mu zadania, a jego towarzyszem zostaje niejaki Raptor. Jak Nightwing poradzi
sobie bez pomocy Batmana? Czy zdoła odnaleźć się z powrotem w bohaterskim
fachu? I przede wszystkim czy zdoła stać się lepszy, niż jego mentor, bo
właśnie tego wymaga od niego obecna sytuacja?
Cóż każdy kto czytał komiksy o
Batmanie z Nowego DC Comics,
doskonale wie, że obecne albumy z Odrodzenia
nie są już tak znakomite, jak tamte. Przynajmniej jeśli chodzi o Batmana Snydera, który był najlepszym
runem z Mrocznym Rycerzem od wielu lat. Nie oznacza to jednak, że obecne
historie są złe. Przecież wcześniejsze opowieści, jak „Wieczni Batman i Robin” czy
„Wojna Robinów” też nie były przełomowe, a jednak dostarczały wiele dobrej
rozrywki. I tak też jest z obecnymi tytułami.
Co można powiedzieć konkretnego na
temat „Nightwinga”? Przede wszystkim to, że bardziej niż pozostałe opowieści
dziejące się w Gotham kontynuuje wątki z Nowego
DC Comics. Stanowi więc ciekawy pomost pomiędzy wspomnianą już „Wojną
Robinów”, a tym, co dzieje się obecnie. Jednocześnie to niezły komiks, który
można czytać niezależnie. Tim Seeley skupił się na stworzeniu lekkiej opowieści
akcji o dość prostej fabule. Nie brak tu humoru, czasem jakby żywcem wyjętego z
kina lat 80., ale ja traktuje to jak najbardziej w kategoriach plusów. Zresztą
komiksy z Batmanem z Odrodzenia mają
to do siebie, że korzystają z podobnych elementów, od dziwnych rzeczy
czerpanych ze starych, kiczowatych horrorów, na takich drobiazgach, jak dowcipy
rodem z filmów ze Schwarzeneggerem skończywszy, ale to kolejna rzecz, która mi
odpowiada.
Szata graficzna niniejszego albumu
też jest udana. Spójna, bo niemal w całości zrobiona przez jednego artystę,
niezbyt skomplikowana, ale też i nie rażąca prostotą. Do tego mamy dość
stonowany kolor, a całość wieńczy znakomite jak zawsze wydanie. „Nightwing”,
który tą serią debiutuje z solowymi przygodami na naszym rynku, stanowi więc
dobre uzupełnienie trzech wydawanych obecnie serii o Batmanie. Tym bardziej, że
jak pokazał crossover „Noc ludzi potworów”, wszystkie przenikają się wzajemnie.
Komentarze
Prześlij komentarz