WALKA
TRWA
Ktoś mógłby powiedzieć, że akcja
„Bakumana” robi się już wtórna, bohaterowie w końcu po raz kolejny przeżywają
te same twórcze rozterki, ale nic bardziej mylnego. Seria nadal trzyma ten sam
poziom, co na początku, jest też równie świeża, co wtedy, a przy okazji nadal
wywołuje niesamowite emocje. I, najważniejsze, wciąż czyta się równie genialnie
co dotychczas.
Do trzech razy sztuka. Mashiro i
Takagi zdecydowali się zakończyć „Trapa”, czym wywołali wiele kontrowersji w
redakcji. W wyznaczonym terminie udało się im jednak stworzyć dzieło, które
zdobyło serializację, ale to zaledwie początek ich problemów. Wciąż wiele jest
do poprawienia, wciąż także nie mają pewności, jak „PCP” poradzi sobie w
rankingach popularności, a od tego zależy ich być albo nie być na scenie
„Jumpa”. Warunek, że albo dorównają komiksom Niizumy, albo już nigdy nie będą
publikować w magazynie wisi nad nimi, niczym topór kata. Pierwsze wyniki ankiet
co prawda nastrajają optymistycznie, ale potem znów zaczynają się problemy…
Tymczasem ich przyjaciele i
konkurenci zarazem starają się podbić mangową scenę swoimi kolejnymi tytułami.
Jakby tego było mało, zbliża się premiera anime „+Natural”, a wśród kandydatek
do podkładania głosu głównej roli kobiecej pojawia się Miho. Mashiro nie jest
szczęśliwy z tego powodu, ale własna upartość, jak zwykle nie pozwala mu na
poproszenie swojej dziewczyny by nie startowała w castingu do konkurencyjnej
serii…
W tym tomie twórcy „Bakumana”
powracają do tematu, który poruszali już nieraz, ale jednak wciąż potrafią
zrobić to w sposób absolutnie znakomity. Rywalizacja, bo o niej mowa,
przybierała od początku charakter twórczej solidarności. Było to naiwne, to
prawda, ale jednocześnie urocze. Marzenia, by walka na komiksy była
jednocześnie połączona z przyjaźnią w stylu trzech muszkieterów potrafiły urzec
i urzekają nadal.
Tak jak zresztą cała reszta
komiksu. Miłość po raz kolejny daje o sobie znać, kiedy Mashiro i Miho robią
krok do przodu, znów mamy kulisy świata mangaków, nie brak też emocji wynikających
ze zmagań z samym sobą i problemami – i humoru. Wszystko to sprawia, że serię
czyta się absolutnie znakomicie, a dialogi, jakie miały zadatki na bycie
przegadanymi, wciągają nie mniej niż sama akcja.
Co warto zauważyć, lektura
„Bakumana” raz na zawsze zmienia spojrzenie na wszelkie mangi typu shounen.
Dowiadujemy się w końcu jak powstają, poznajmy sztuczki i chwyty stosowane
przez ich autorów, a także odkrywamy czemu niektóre z nich zmieniają się z
komedii w rasowe bitewniaki, gdzie nie ma już prawie miejsca na humor.
Jak dla mnie, coś wspaniałego.
„Bakuman” to doskonała manga dla każdego miłośnika komiksu, ale także po prostu
znakomita seria, która sprawdza się nawet wśród czytelników niezbyt
zainteresowanych kulisami branży. Polecam więc gorąco.
Komentarze
Prześlij komentarz