NIEZŁY,
ROZRYWKOWY THRILLER
Japońska kultura popularna
towarzyszy mi właściwie od najmłodszych lat. Serial animowany
"Muminki", który powstał właśnie w Kraju Kwitnącej Wiśni, był moją
ukochaną wieczorynką z dzieciństwa, potem pojawiła się "Czarodziejka z
Księżyca", "Pokémon", "Dragon Ball"... A ja chłonąłem
mangi i anime, by wreszcie dać się uwieść fali horrorów azjatyckich, a potem
patrzeć, jak zainteresowanie twórczością z tamtych rejonów słabnie. Ostatnio
jednak zaczęły pojawiać się głosy o fali azjatyckich kryminałów i choć wydaje
się to być szumne hasło, bo nie można tego porównać z wciąż popularną
skandynawską falą, na naszym rynku pojawiło się kilka ciekawych pozycji. Jedną
z nich jest "Cztery Sześć" powieść (i to solidnych rozmiarów), którą
reklamowano, jako policyjną "Grę o tron" tudzież japoński odpowiednik
sagi "Millenium". I chociaż nie jest to żadne wybitne dzieło, muszę
przyznać, że książka Hideo Yokoyamy czyta się całkiem dobrze, nawet jeśli
niczym szczególnym się nie wyróżnia.
Fabuła powieści pozornie nie należy
do skomplikowanych. Oto w roku 1989 zostaje porwana dziewczynka i choć rodzice
spełniają polecenia kidnapera, wszystko kończy się tragicznie. Sprawie zostaje
nadany tytułowy kryptonim „Sześć Cztery”, ale niczego to nie zmienia –
policjantom nie udaje się wyjaśnić zagadki tej zbrodni.
Trzynaście lat później, kiedy śledztwo
staje się już niemal przedawnione, dawne akta znów wychodzą na światło dzienne,
kiedy znika córka policjanta, Yoshinobu Mikamiego. Mężczyzna bezskutecznie
stara się ją znaleźć, jednocześnie zmagając z problemami zawodowymi. Niestety,
to dopiero początek koszmaru, który z każdą chwilą coraz bardziej zmienia się w
walkę z czasem. Czy funkcjonariuszom uda się rozwiązać sprawę? I czy będą w
stanie ocalić uprowadzone dziewczyny?
Czy japońska literatura czymś
wyróżnia się na tle dzieł z innych krajów? Bo przecież zarówno komiks, jak i
animacja są dla Japończyków bardzo charakterystyczne. Trudno jednoznacznie
odpowiedzieć na to pytanie. Z jednej strony tradycyjne powieści z tamtych stron
różniły się już samą konstrukcją, z drugiej zachodnie wpływy tak bardzo je
zmieniły, że współcześnie straciły swoją indywidualność. "Sześć Cztery",
gdyby nie nazwiska bohaterów, nazwy miejsc i orientalne drobiazgi typu kobanów –
specyficznych budek policyjnych, nie wyróżniałoby się niczym szczególnym na tle
innych dreszczowców.
Oczywiście nie oznacza to, że
powieść Hideo Yokoyamy jest zła. Nic bardziej mylnego. "Sześć Cztery"
to dobry kryminał, lekko napisany, ale wciągający, intrygujący i mający całkiem
niezły klimat. Początek, co prawda, choć już od pierwszych stron na czytelników
czeka konkretna akcja, jakoś mnie nie porwał. Dopiero wraz z rozwojem fabuły,
powieść zaczęła angażować mnie coraz bardziej. Ciekawi bohaterowie (a jest ich
naprawdę wielu), udana zagadka, do tego dobre poprowadzenie całości sprawiły,
że "Sześć Cztery" czytało mi się naprawdę przyjemnie, a orientalne
smaczki tylko dodały całości charakteru.
Do tego powieść jest naprawdę
dobrze napisana. Nie wybitnie, ale to w końcu pozycja rozrywkowa i jako taka
sprawdza się znakomicie. Styl jest lekki, a całość, choć liczy 700 stron, nie
nuży. Miłośnicy thrillerów i kryminałów na pewno będą bardzo z "Sześć Cztery"
zadowoleni.
Komentarze
Prześlij komentarz