Ku twej wieczności #1 - Yoshitoki Oima

RÓŻNE FORMY WIECZNOŚCI


Jeśli nie liczyć „Dragon Balla Super”, dawno nie czekałem tak na żadną mangową premierę, jak na „Ku twej wieczności”. Wszystko przez to, że „Kształt twojego głosu”, inna manga Yoshitoki Oimy, zachwyciła mnie tak bardzo, że wprost nie mogę się doczekać kolejnych tomów. I chociaż jej nowe dzieło nie ma tak silnego ładunku emocjonalnego, jak ten właśnie tytuł, autorka po raz kolejny dostarczyła mi znakomitej i rewelacyjnie zilustrowanej rozrywki.


Na początku była kula – i czyjaś dłoń, która cisnęła ją na Ziemię. I od tego wydarzenia zaczyna się cała opowieść. Kula była bowiem niezwykłym bytem potrafiącym przybrać dowolny kształt, na dodatek mogącym cieszyć się nieśmiertelnością. Wędrując po skutym lodem świecie kula zaczęła przybierać różne formy, aż upodobniła się do napotkanego konającego wilka i w ten oto sposób wkrótce poznała pewnego chłopca. Chłopiec ów, właściciel wilka, mieszkał w resztkach zrujnowanego miasteczka. Został tu sam z dziadkami, bo reszta ruszyła na poszukiwania legendarnej, rajskiej krainy, gdzie żyją inni ludzie. Obiecali wrócić, niestety nic takiego nie nastąpiło.

I tu zaczyna się właściwa akcja mangi. Chłopak postanawia ruszyć w podróż za pozostałymi. Ze swoim wiernym wilkiem u boku przemierza niebezpieczny świat, a Kula powoli odkrywa uroki i zagrożenia ziemskiego życia.


„Ku twej wieczności" to manga zupełnie inna od „Kształtu twojego głosu". Tam mieliśmy do czynienia z realistyczną, pełną emocji i wzruszeń opowieścią o miłości, prześladowaniu i pokutowaniu za własne grzechy, tu mamy natomiast świat fantasy, przygody, lekkość i swoistą delikatność. Ani klimat, ani fabuła nie są tak gęste, jak w przypadku „Głosu", więcej tu także uroku, ale kiedy trzeba, opowieść potrafi być poważna i nastrojowa. Nie myślcie jednak, że zmiany te wpływają na jakość całości. Nowe dzieło pani Oimy to kawał dobrego komiksu, który spodoba się miłośnikom jej twórczości i fantastyki - szczególnie w mangowym wydaniu.


Jednak największą siłą całości i tak okazuje się być nie fabuła, a szata graficzna. Niby lekka i nie unikająca cartoonowych wpływów, a zarazem realistyczna, szczegółowa i po prostu piękna. Bohaterowie, ich wygląd i mimika, są po prostu rewelacyjne. Autorka genialnie uchwyciła też tła i plenery. Ogląda się to równie znakomicie, a może nawet i lepiej, niż „Kształt twojego głosu". Przy okazji, jak na fantasy przystało, nie brak też tu nuty niezwykłości, a całość wieńczy kilka dynamicznych scen, które kojarzą mi się z „Ninja Boyem” - nawet zwierzęcy przeciwnik jest tu bardzo podobny. Na szczęście „Ku twej wieczności" to manga oryginalna i mająca do zaoferowania naprawdę wiele.


Dlatego też jeśli lubicie takie klimaty - albo, jak ja, jesteście miłośnikami „Kształtu twojego głosu" - powinniście poznać także tę serię. To dobra opowieść, potrafiąca wciągnąć i zaintrygować. I nawet jeśli nie porusza aż tak mocno, jak „Kształt" właśnie, to wciąż warta poznania seria.


Tytuł dostępny tutaj:





Komentarze