JESZCZE
WIĘCEJ SMAKU
Są mangi dobre, są mangi złe i
nijakie też się znajdą. Ale są również mangi, do których bardziej pasują
zupełnie inne określenia, a jedną z nich są zdecydowanie "Kulinarne pojedynki".
Owszem, można powiedzieć, że to dobra seria, bo taka właśnie jest, ale za
każdym razem, gdy o niej myślę, w głowie mam jedno słowo: pyszna. A do tego
smakowita, sycąca wzrok i jeszcze pobudzająca apetyt. Bo to nic innego, jak
sexy food obleczone w kształty typowego tomiku i aż szkoda, że nie da się go
schrupać.
Smak, smak i jeszcze więcej smaku!
A to oczywiście oznacza kolejne potrawy, kolejne zaskoczenia i kolejne
kulinarne pojedynki! Jesienne Wybory powoli zbliżają się do końca, ale
sędziowie na widok nowych dań dostają ślinotoku i pochłaniają je, nim mogą się
opamiętać. Tylko czy to, co przygotował Hayama, pokona dzieło Hisako, które
wszystkich oczarowało?
Tymczasem Souma i Takumi szykują
się do starcia, które rozstrzygnie kto jest lepszy. Niestety Takumi zostaje
wyzwany przez Subaru na pojedynek jeden na jednego. Szykuje się kuchenna
rywalizacja, która może zmienić wszystko…
Nie da się czytać "Kulinarnych
pojedynków" i jednocześnie nie nabrać ochoty na orientalne jedzenie. To,
co na stronach serii przyrządzają bohaterowie, nawet jeśli składa się z rzeczy,
których nie znoszę, aż prosi się o spróbowanie. Do tego jest tu tak wiele
genialnie wyglądających dań, że trudno im się oprzeć. Autorzy na szczęście
(przynajmniej dla tych, którzy posiedli jakieś kulinarne talenty) przygotowali
całą porcję przepisów na poszczególne potrawy.
Oczywiście nie samym jedzeniem i
człowiek, i manga żyje. Dlatego też w "Kulinarnych pojedynkach" mamy
konkretną akcję, szybkie tempo, tytułowe walki - wcale nie mniej ciekawe niż
typowe starcia znane z mang shounen - dużo humoru, nieco erotyki (w końcu dania
potrafią być niemalże orgazmiczne, a w fantazjach zrywają z bohaterów ubrania i
nurzają ich w jedzeniu) i sympatycznych bohaterów spajających to wszystko na
równi z samą szkołą kulinarną.
Wszystko to czyta się naprawdę
sma... znakomicie. Świetnie też ogląda, bo kreska jest czysta i lekka, ale dokładna,
kiedy chodzi o odwzorowanie potraw. Do tego dochodzi dobre, jak zawsze wydanie,
które jest taką wisienką na torcie. Jeśli więc lubicie dobre mangi albo sami
lubicie gotować (tudzież jeść ;) ), koniecznie powinniście poznać „Kulinarne
pojedynki".
A ja dziękuję wydawnictwu Waneko za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz