Kuroko's Basket #7 - Fujimaki Tadatoshi

POWRÓT DO POCZĄTKU


Po ostatnich wypełnionych po brzegi akcją tomach, "Kuroko's Basket" zwalnia nieco tempo i wraca do tego, co było na początku. Po wielkiej przegranej, bohaterowie znów znajdują się w punkcie wyjścia, przepełniają ich emocje, mają wiele planów... Nie myślcie jednak, że ten tomik jest wtórny czy nudny. Porcja emocji, stonowanie akcji i wprowadzenie kilku nowych elementów wyszło serii na dobre i mangę czyta się lepiej nawet, niż kiedy na boisku wrzały sportowe emocje.


To była miażdżąca porażka. Walka z drużyną, w której gra Aomine skończyła się przegraną mimo nadludzkiego wysiłku włożonego w mecz przez zawodników z Seirin. Reszta była tylko formalnością – szkoła przegrała wszystkie kolejne mecze. Załamani, ale i zdeterminowani nastolatkowie zaczynają starania by w zimowych pucharze udowodnić na co ich stać. Z tej okazji zaczynają szkolenie wakacyjne, które odbędzie się nad morzem. Nie ma tam jednak miejsca na odpoczynek, podziwianie widoków i zabawę. Na graczy z Seirin czeka prawdziwie morderczy trening, który ma pomóc im podnieś umiejętności na zupełnie nowy poziom. Pytanie jednak, czy uda im się wznieść ponad własne ograniczenia? I co do drużyny wniesie nowy zawodnik?

Pojawia się też jeszcze jeden problem. Wyżywienie. Chłopaki co prawda gotować w miarę potrafią, ale nie będą mieli na to czasu. Kuchnią ma się więc zająć trenerka, a jej zdolności na tym polu – delikatnie mówiąc – pozostawiają bardzo wiele do życzenia. Czy uda się nauczyć ją gotować? I jaką tajemnicę skrywa jej antytalent kulinarny?


Jak przystało na opowieść typu szkolne życie, "Kuroko's Basket" nie zapomina, że czytelnikom należy serwować emocje nie tylko związane ze sportowymi rozgrywkami. Oczywiście, to co przeżywają bohaterowie w tym tomie, jest wynikiem rywalizacji, jednak są intensywne i dość uniwersalne. Do tego dobrze wypada wątek z wprowadzeniem na scenę nowego bohatera, który rozładowuje nieco atmosferę, a jednocześnie dodaje jej tajemniczości, jaka panowała na początku serii.


Oczywiście cała reszta jest na swoim miejscu. Mamy tu humor, mamy akcję, mamy sceny jakby rodem z bitewniaków... Są też wakacyjne wyjazdy, tylko pozornie brzmiące jak zapowiedź lekkiej, klimatycznej przygody. I jest wreszcie ta znakomita szata graficzna, klimatyczna, z doskonałym ukazaniem dynamicznych sekwencji, realizmem i detale sportowe, do tego dochodzą sympatyczni bohaterowie, urocze bohaterki i ujmujące humorystyczne dodatki po każdym rozdziale.


Polecam. Miłośnikom koszykówki, miłośnikom shounenów - oni będą bawić się znakomicie. To w końcu naprawdę dobra seria. I tyle.

Komentarze