Ultimate Spider-Man, tom 1 - Brian Michael Bendis, Mark Bagley

NAJLEPSZY SPIDER-MAN


Jaki jest najlepszy komiks o Spider-Manie? Zdania na ten temat są podzielone. Jedni wymieniają "Ostatnie łowy Kravena", inni "Śmierć Stacych" - trudno mi nie zgodzić się z oboma tymi wyborami. Sam Marvel podaje zeszyt "Amazing Fantasy #15" z debiutem Pajęczaka jako najważniejszy komiks kiedykolwiek przez wydawnictwo opublikowany, a przecież jest też znakomita historia napisana przez Straczynskiego, "Powrót do domu" - jedyny Spider-Man nagrodzony Eisnerem, najważniejszym wyróżnieniem w branży. Jeśli zaś sugerować się listą 100 najlepszych komiksów w historii przygotowaną przez magazyn "Wizard", trzy opowieści o Człowieku Pająku wybijają się ponad inne: "Spider-Man vs. Venom", "Nikt nie zatrzyma Władcy Murów" oraz umieszczony najwyżej w rankingu, bo na miejscu szóstym, album, o którym właśnie piszę - "Ultimate Spider-Man". I nie ma się co dziwić, bo ta seria to nie tylko jedna z najdoskonalszych Pajęczych opowieści, ale przede wszystkim jedno z najlepszych dzieł Bendisa, a ten znakomity scenarzysta stworzył wiele rewelacyjnych tytułów, które przeszły do historii.


Fabuła "Ultimate Spider-Mana" jest dość prosta. Jeżeli znacie klasycznego Pająka, to już wiecie o co chodzi. Peter Parker jest licealistą, można by rzec, że chłopakiem jakich wielu, ale to nie do końca prawda. Dobrze się uczy, ma jednak niewielu kolegów; a właściwie, żeby być szczerym, jest szkolnym popychadłem. Ponieważ w dzieciństwie stracił rodziców, wychowują go ciotka i wujek, do tego Peter podkochuje się w swojej sąsiadce i koleżance z klasy - Mary Jane Parker.


I nagle pewnego dnia jego życie wywraca się do góry nogami. Na szkolnej wycieczce do laboratorium Oscorpu chłopak zostaje ugryziony przez radioaktywnego pająka, nad którym prowadzono badania. W wyniku incydentu wydaje się, że trafia na granicę życia i śmierci, w rzeczywistości jednak zyskuje pajęcze moce. Kiedy jego wujek ginie zabity przez bandytę, Peter postanawia przywdziać kostium i walczyć ze złem. Niestety ciężko jest pogodzić życie ucznia i superbohaterską karierę. Szczególnie, gdy ma się potężnych wrogów, którzy znają twoją prawdziwą tożsamość i są gotowi zaatakować szkołę i bliskich ci ludzi...


Jaka jest zasadnicza różnica pomiędzy "Ultimate Spider-Manem" a "Amazing Spider-Manem"? Wymieniać można wiele rzeczy: że akcja toczy się w niespiesznym tempie (fabuła tego tomu w klasycznej serii rozpisana byłaby mniej więcej na dwa zeszyty), że więcej tu obyczajowej strony, że bohaterowie są bardziej ludzcy i czuć, że to nastolatkowie, ale przede wszystkim w oczy rzuca się jedno. Bendis przeniósł klasycznego bohatera do XXI wieku, Peter ma najnowsze gadżety (przynajmniej dla okresu, kiedy powstał) i żyje w świcie bliższym nam, niż ten znany z klasycznych historii, a to doskonale odświeżyło jego wizerunek.


Cała reszta jednak pozostała bez zmian. Mamy tu więc humor, akcję, miłość, potężnych wrogów wziętych z klasycznych zeszytów, ale napisanych zupełnie na nowo, dobrze znane postacie i nawet wydarzenia. Bendis wszystko to zrobił po swojemu, z własną wrażliwością artystyczną i talentem. Wybrał, co najlepsze z przygód Petera, podkręcił najbardziej jak się dało i podał jako coś absolutnie świeżego. Jego pomysły okazały się w punkt trafione i choć są przecież powtórką z rozrywki, okazały się być jeszcze lepsze niż stare, tak cenione komiksy ze Spider-Manem. Nawet filmowcy, kręcąc pierwsze dwie części kinowego Pajęczaka z Tobym Maguirem w roli głównej, inspirowali się nimi bardziej, niż klasyką (swoją drogą potem w serii "Ultimate" Peter trafi na plan tego właśnie filmu).


Całość dodatkowo może pochwalić się także świetną szatą graficzną. Odpowiedzialny za nią Mark Bagley, autor, któremu zawdzięczamy wiele niezapomnianych "Amazing Spider-Manów" z lat 90. XX wieku, zmienił tutaj nieco swój styl. Kreska jest prostsza, bardziej mangowa, ale znakomicie pasuje do tej młodszej wersji Petera. Świetny jest też kolor, nawet jeśli czasem można by było poprawić tusz kładziony na szkice. Do tego mamy absolutnie rewelacyjne wydanie i całkiem niezłą cenę. Nic tylko się cieszyć, bo w końcu dostajemy okazję przeczytania tej serii do końca. Serii, której pierwszy tom (a dokładniej edycja zbierająca początkowe 19 zeszytów) zdaniem "Wizarda" pobił tak legendarne komiksy, jak "Batman: Długie Halloween", "Azyl Arkham", Rok pierwszy”, "Sin City", "Kaznodzieja", "Hellboy", "100 naboi", „Daredevil: Odrodzony” czy "Gnat". I chociaż może nie ze wszystkim z tych wyborów się zgadzam, "Ultimate Spider-Man" to zdecydowanie najlepszy tytuł z majowych nowości i każdy powinien go poznać.

Komentarze