NAJLEPSZY
SPIDER-MAN
Jaki jest najlepszy komiks o
Spider-Manie? Zdania na ten temat są podzielone. Jedni wymieniają
"Ostatnie łowy Kravena", inni "Śmierć Stacych" - trudno mi
nie zgodzić się z oboma tymi wyborami. Sam Marvel podaje zeszyt "Amazing
Fantasy #15" z debiutem Pajęczaka jako najważniejszy komiks kiedykolwiek
przez wydawnictwo opublikowany, a przecież jest też znakomita historia napisana
przez Straczynskiego, "Powrót do domu" - jedyny Spider-Man nagrodzony
Eisnerem, najważniejszym wyróżnieniem w branży. Jeśli zaś sugerować się listą
100 najlepszych komiksów w historii przygotowaną przez magazyn
"Wizard", trzy opowieści o Człowieku Pająku wybijają się ponad inne:
"Spider-Man vs. Venom", "Nikt nie zatrzyma Władcy Murów"
oraz umieszczony najwyżej w rankingu, bo na miejscu szóstym, album, o którym właśnie
piszę - "Ultimate Spider-Man". I nie ma się co dziwić, bo ta seria to
nie tylko jedna z najdoskonalszych Pajęczych opowieści, ale przede wszystkim
jedno z najlepszych dzieł Bendisa, a ten znakomity scenarzysta stworzył wiele
rewelacyjnych tytułów, które przeszły do historii.
Fabuła "Ultimate
Spider-Mana" jest dość prosta. Jeżeli znacie klasycznego Pająka, to już
wiecie o co chodzi. Peter Parker jest licealistą, można by rzec, że chłopakiem
jakich wielu, ale to nie do końca prawda. Dobrze się uczy, ma jednak niewielu
kolegów; a właściwie, żeby być szczerym, jest szkolnym popychadłem. Ponieważ w
dzieciństwie stracił rodziców, wychowują go ciotka i wujek, do tego Peter
podkochuje się w swojej sąsiadce i koleżance z klasy - Mary Jane Parker.
I nagle pewnego dnia jego życie
wywraca się do góry nogami. Na szkolnej wycieczce do laboratorium Oscorpu
chłopak zostaje ugryziony przez radioaktywnego pająka, nad którym prowadzono
badania. W wyniku incydentu wydaje się, że trafia na granicę życia i śmierci, w
rzeczywistości jednak zyskuje pajęcze moce. Kiedy jego wujek ginie zabity przez
bandytę, Peter postanawia przywdziać kostium i walczyć ze złem. Niestety ciężko
jest pogodzić życie ucznia i superbohaterską karierę. Szczególnie, gdy ma się
potężnych wrogów, którzy znają twoją prawdziwą tożsamość i są gotowi zaatakować
szkołę i bliskich ci ludzi...
Jaka jest zasadnicza różnica
pomiędzy "Ultimate Spider-Manem" a "Amazing Spider-Manem"?
Wymieniać można wiele rzeczy: że akcja toczy się w niespiesznym tempie (fabuła
tego tomu w klasycznej serii rozpisana byłaby mniej więcej na dwa zeszyty), że
więcej tu obyczajowej strony, że bohaterowie są bardziej ludzcy i czuć, że to
nastolatkowie, ale przede wszystkim w oczy rzuca się jedno. Bendis przeniósł
klasycznego bohatera do XXI wieku, Peter ma najnowsze gadżety (przynajmniej dla
okresu, kiedy powstał) i żyje w świcie bliższym nam, niż ten znany z
klasycznych historii, a to doskonale odświeżyło jego wizerunek.
Cała reszta jednak pozostała bez
zmian. Mamy tu więc humor, akcję, miłość, potężnych wrogów wziętych z
klasycznych zeszytów, ale napisanych zupełnie na nowo, dobrze znane postacie i
nawet wydarzenia. Bendis wszystko to zrobił po swojemu, z własną wrażliwością
artystyczną i talentem. Wybrał, co najlepsze z przygód Petera, podkręcił
najbardziej jak się dało i podał jako coś absolutnie świeżego. Jego pomysły
okazały się w punkt trafione i choć są przecież powtórką z rozrywki, okazały
się być jeszcze lepsze niż stare, tak cenione komiksy ze Spider-Manem. Nawet
filmowcy, kręcąc pierwsze dwie części kinowego Pajęczaka z Tobym Maguirem w roli
głównej, inspirowali się nimi bardziej, niż klasyką (swoją drogą potem w serii
"Ultimate" Peter trafi na plan tego właśnie filmu).
Całość dodatkowo może pochwalić się
także świetną szatą graficzną. Odpowiedzialny za nią Mark Bagley, autor,
któremu zawdzięczamy wiele niezapomnianych "Amazing Spider-Manów" z
lat 90. XX wieku, zmienił tutaj nieco swój styl. Kreska jest prostsza, bardziej
mangowa, ale znakomicie pasuje do tej młodszej wersji Petera. Świetny jest też
kolor, nawet jeśli czasem można by było poprawić tusz kładziony na szkice. Do
tego mamy absolutnie rewelacyjne wydanie i całkiem niezłą cenę. Nic tylko się
cieszyć, bo w końcu dostajemy okazję przeczytania tej serii do końca. Serii,
której pierwszy tom (a dokładniej edycja zbierająca początkowe 19 zeszytów) zdaniem
"Wizarda" pobił tak legendarne komiksy, jak "Batman: Długie
Halloween", "Azyl Arkham", Rok pierwszy”, "Sin City",
"Kaznodzieja", "Hellboy", "100 naboi", „Daredevil:
Odrodzony” czy "Gnat". I chociaż może nie ze wszystkim z tych wyborów
się zgadzam, "Ultimate Spider-Man" to zdecydowanie najlepszy tytuł z
majowych nowości i każdy powinien go poznać.
Komentarze
Prześlij komentarz