HUMOR
I PRZYGODY W KOSMOSIE
Jeżeli miałbym wybrać mój ulubiony
polski komiks, komiks, do którego najchętniej wracam i który za każdym razem
tak samo mnie zachwyca, bez dwóch zdań byłby to album "Kajtek i Koko w
kosmosie". Pamiętam, jak po raz pierwszy przeczytałem go w nastoletniości,
kiedy w moje ręce wpadł imponującej grubości tom, zawierający niemal kompletną
wersję tej historii. Teraz, po tylu latach, całość powraca w kolorowej - i przy
okazji pełnej - edycji, nie tylko budząc we mnie zachwyt i sentyment, ale przy
okazji pokazując, co znaczy dobry polski komiks.
Kajtek i Koko to dwaj przyjaciele,
których los już nieraz rzucał w wir szalonych przygód. Tym razem jednak czekało
na nich największe z wyzwań – zaprzyjaźniony doktor Kosmosik w ramach kolejnego
eksperymentu wysłał ich w kosmos. Celem misji był gwiazdozbiór Oriona. Do tej
pory w przestrzeni kosmicznej dzielni bohaterowie – a właściwie dzielny bohater
i jego tchórzliwy przyjaciel – przeżyli już wiele przygód, jednak przed nimi
czekają już kolejne. Obecnie Kajtek i Koko szykują się do zniszczenia złego
Zarzury. W tym celu udają się do jego bazy, ale z miejsca wpadają w tarapaty. A
to zaledwie początek tego, co na nich czeka…
O historii i publikacji
"Kajtka i Koka w kosmosie" pisałem już przy okazji poprzedniego tomu
tej edycji, pozwólcie więc, że od razu przejdę do konkretów. Jakie są zatem
przygody dwóch dzielnych bohaterów? Jak na klasykę rodzimego komiksu przystało
lekkie, proste, zabawne, klimatyczne i pouczające. Tego oczekujemy w końcu od
obrazkowych historii przeznaczonych dla czytelników w każdy wieku. Fabuła
wciąga, żarty śmieszą, oldschoolowy urok całości autentycznie urzeka, a
następujące po sobie nieprzerwanie wydarzenia sprawiają, że czytelnik nie tylko
się nie nudzi, ale po prostu pochłania całość jednym tchem.
Co jeszcze warto zauważyć,
"Kajtek i Koko w kosmosie" pierwotnie istnieli w formie komiksowych
pasków. To sprawia, że każdy z nich, chociaż oczywiście od początku do końca
składają się na jedną wielką (i to jak, w końcu album ten wciąż pozostaje
najdłuższym polskim komiksem) opowieść, stanowi zamkniętą historyjkę. To samo
można powiedzieć o każdej stronie itd. Można więc śmiało sięgnąć po ten tom bez
znajomości części pierwszej, tylko po co. Chyba nie znajdzie się nikt, kto po
jego lekturze nie chciałby jak najszybciej poznać całości.
Bo „Kajtek i Koko w kosmosie” to
kwintesencja tego, co można określić mianem klasyki rodzimego komiksu. Jest tu
wszystko to, za co kochamy dzieła Christy i wszelkich innych autorów, z Papciem
Chmielem na czele. Największe wrażenie wciąż robi zachwycający popis wyobraźni,
ale piękno prostoty i wykonania też nie pozostają bez znaczenia. W końcu
kreska, klasyczna jak i treść, cartoonowo doskonała, pełna detali i uzupełniona
o z szacunkiem dobrany kolor, z miejsca wpada w oko i pokazuje za co kochamy
takie komiksy. Jeśli jeszcze nie znacie tej historii, jak najszybciej nadróbcie
ten błąd. Jeśli znacie stare, czarnobiałe wydanie, także zainteresujcie się tą
nową edycją, robi wrażenie.
Komentarze
Prześlij komentarz