Amazonia - James Rollins

WEDŁUG SCHEMATÓW


Jeśli sięgam po literaturę przygodową, najczęściej jest to wszelkiej maści klasyka gatunku, dlatego nie powinien nikogo dziwić fakt, że „Amazonia” to moje pierwsze spotkanie z prozą Jamesa Rollinsa. Skusił mnie opis książki i po części pewnie także fakt, że w ostatnim czasie na fali emocji wynikającej z nowej odsłony „Jurassic World” miałem ochotę na coś w stylu książek Crichtona. I dokładnie to dostałem. Lekką, prostą lekturę z ciekawym wątkiem przewodnim i całkiem niezłym klimatem.


Wszystko zaczyna się od mężczyzny. W jednej z amazońskich wiosek misyjnych pojawia się biały człowiek, ranny, konający, wytatuowany w sposób kojarzący się z pewnym legendarnym, praktycznie nieznanym plemieniem Krwawych Jaguarów. Przybysz kona, zostawiając po sobie jedynie zaszytą monetę, sugerującą że był żołnierzem. Wiadomość o jego śmierci dociera do Ameryki, gdzie wywołuje prawdziwy szok. Zmarły zaginął cztery lata wcześniej, kiedy wyruszył do Amazonii wraz z wyprawą Carla Randa. Naukowcy chcieli zbadać plemiona i roślinność, on miał ich ochraniać, a przy okazji przyjrzeć się działalności tutejszych handlarzy narkotyków. Nikt z członków ekipy nigdy już nie wrócił. Najdziwniejszy jest jednak nie powrót żołnierza, a jego stan. Mężczyzna przed laty został postrzelony i stracił rękę. Bez ręki zniknął w dżungli, a odnalazł się z dwoma sprawnymi kończynami. Co wydarzyło się w trakcie jego zaginięcia i skąd taka zmiana stanu jego zdrowia? By wyjaśnić zagadkę, do Amazonii rusza druga wyprawa. Na jej członków czekają liczne niebezpieczeństwa, ale, co gorsze, cały świat zaczyna odczuwać skutki tych wydarzeń…
\

„Amazonia” to powieść znajdująca się na styku właściwie czterech gatunków. Dominuje oczywiście tematyka przygodowa z solidną dawką sensacji, znalazło się tu jednak także miejsce na fantastykę z apokaliptycznym zacięciem oraz nuta thrillera medycznego. Czyli miszmasz w stylu wspomnianego już przeze mnie na wstępie Crichtona, który tworzył dzieła tego typu. U niego więcej jednak było naukowych podstaw, podczas gdy Rollins stawia przede wszystkim na rozrywkę. Czy to dobrze, czy źle, każdy oceni według własnych preferencji, ale ja dostałem to, na co miałem ochotę i nie żałuję sięgnięcia po powieść.


Oczywiście „Amazonia” nie jest wolna od minusów. Sam styl, lekki i przyjemny, nie ma w sobie literackiego wysmakowania i ambicji. Podobnie jak treść. To prosta, oparta na jednym, trzeba przyznać nawet intrygującym pomyśle, opowieść, poprowadzona ściśle według sprawdzonych schematów. Treść, bohaterowie, jak i ostateczne zwycięstwo dobra nad złem są już wtórne. Rollins na szczęście ratuje całość ciekawym klimatem, przedstawieniem świata i przygodową akcją.


Kto szuka nieskomplikowanej i niezbyt wymagającej lektury na wakacje, z „Amazonii” będzie zadowolony. To niezła książka, może nie z wyższej półki, ale też i nie z literackich nizin. Fanów gatunku z pewnością zadowoli.

Komentarze