MĘSKI
CZYŚCIEC
Co lubią nastoletni chłopcy?
Erotykę, bitewniaki, erotykę, bohaterów, z którymi mogą się identyfikować,
erotykę, humor, erotykę, piękne dziewczyny, erotykę i... A tak, zapomniałem o
erotyce. Ale nie zapomniał o niej Tsuyoshi Watanabe, który właśnie na niej,
żartach (oscylujących wokół tematu seksu) i akcji (jak wyżej) zbudował swoje
"Dragons Rioting". Nastoletni miłośnicy shounenów będą więc
wniebowzięci, ale nie tylko oni. Także dojrzalsi odbiorcy znajdą tu coś dla
siebie, bo niniejsza manga to kawał niezłego komiksu potrafiącego poprawić
humor i sympatycznej (częściowej satyry) satyry z gatunku.
Poznajcie Rintaro. Byłby nastolatkiem,
jak wszyscy inni, ale niestety los chciał, że chłopak cierpi na rzadką chorobę –
zespół bojaźni okołokobiecych, zwany także syndromem zboka. Czym rzecz się
objawia? Jeśli krew zbierze mu się w jednym miejscu (czyt. podnieci się),
znajdzie się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Czeka go więc ciężkie życie
spędzone na opanowywaniu się i dożywotnie dziewictwo! Ojciec podejmuje się jego
treningu na odludziu, a kiedy Rintaro jest gotowy i potrafi umiejętnie unikać
kontaktu z przedstawicielkami płci pięknej, wysyła go do najbardziej męskiego
liceum na świecie – Męskiego Czyśćca. Niestety w tym wypadku słowo „męski” nie
oznacza tego, co sądził rodzic. 99% uczniów tej szkoły stanowią dziewczyny –
skąpo ubrane, seksowne, o obfitych kształtach i przy okazji bardzo waleczne do
tego stopnia, że toczą między sobą wojnę domową. Na nastolatka czeka więc nie
lada wyzwanie…
Sam opis wystarczy, byście
doskonale zorientowali się z czym macie w tym wypadku do czynienia. Niezbyt
wyróżniający się bohater, który musi
poradzić sobie z licznymi trudnościami, które STAJĄ na jego drodze ;) i mnóstwo
pięknych, biuścistych dziewczyn, które wbite w ciasne stroje świecą tym i owym,
a przy okazji przybierających wyzywające pozy. Perspektywa też jest tutaj taka,
by pokazywać jak najwięcej.
Oczywiście owa erotyka jest lekka,
nie daje nam szczegółów anatomicznych, więcej sugeruje niż pokazuje i przede
wszystkim czytelnicy nie znajdą tu seksu. Zamiast niego jest dużo walk, szybka
akcja i solidna dawka humoru. Humoru w pewnym stopniu żartującego też z samej
konwencji, jaką obrał autor, co tylko dodaje "Dragons Rioting"
lekkości.
Gdybym miał te kilkanaście lat,
byłbym serią wręcz zachwycony, ale i tak znakomicie bawiłem się czytając
pierwszy tom i nie wątpię, że będę równie dobrze bawił się dalej. To prawda,
nie ma tu nic wielkiego ani głębi, a jednak wcale w tym wypadku tego nie
potrzeba. Manga serwuje nam dokładnie to, co obiecuje opis, więc każdy, kogo
zainteresuje opis, będzie zadowolony z całości.
Dziękuję wydawnictwu Waneko za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz