NIE
TYLKO "BAKUMAN"
Wyobraźcie sobie następującą
sytuację. Nastoletni bohater tworzy mangę, jednocześnie chodząc do szkoły i
zmagając się z kłopotami na tym polu. Z czym się Wam to kojarzy? Pierwsza myśl
to pewnie "Bakuman", ale jest jeszcze pewna seria, młodsza od niego, choć na polskim rynku wydana nieco
wcześniej. "Psy na mangę", bo o tym tytule mowa, to nic innego, jak
taki "Bakuman" w wersji shoujo właśnie, prostszy od niego
(szczególnie jeśli chodzi o konstrukcję postaci) i mniej emocjonalny, choć też
ciekawy i potrafiący poprawić humor.
Poznajcie Kannę Tezukę, nastolatkę
jakich wiele. Tylko jakby bardziej ponurą, wycofaną, cichą, poważną… Ok, daleko
jej do bycia zwyczajną dziewczyną, tym bardziej, że zadebiutowała już jako
mangaczka i na co dzień zmaga się z zawodowymi problemami. Dlatego też, by móc
rysować również w szkole, wybiera liceum o profilu mangowym. Jak się szybko
okazuje, placówka nie jest w ogóle przygotowana na taki program nauczania,
nauczyciele nic nie potrafią, a uczniowie nie podchodzą do przedmiotów choćby z
gramem powagi. Otoczona przez idiotów-otaku, którzy rozpoznają w niej autorkę
prawdziwej mangi, Kanna musi jakoś poradzić sobie z ich uwielbieniem i
słomianym zapałem, a także goniącym ją terminami i spadkiem popularności jej
serii. Co gorsza, ci skończeni debile, od których nawet stereotypowa blondynka
mogłaby się wiele nauczyć, są niepokojąco przystojni…
"Psy na mangę" to seria,
a właściwie należałoby chyba rzec miniseria, liczy sobie bowiem zaledwie trzy
tomiki, która przede wszystkim ma nam poprawić humor. Podczas gdy
"Bakuman" starał się jak najdokładniej przybliżyć nam proces twórczy
i wydawniczy, a także bawić się naszymi emocjami, dzieło Emy Toyamy stawia
przede wszystkim na dostarczenie niewymagającej rozrywki. Owszem, mamy tu nieco
zakulisowych ciekawostek i odrobinę uczuć, ale wszystko to podane na śmiesznie
i w bardzo lekki sposób.
Postacie w "Psach" nie są
szczególnie złożone, a czasem wręcz głupiutkie, fabuła też jest prosta, całość
jednak nie nudzi ani nie zawodzi. I przy okazji szybko się czyta. Design mangi,
jak się można spodziewać, jest uproszczony, ale swój urok ma. Tak samo jak ogół
szaty graficznej. W skrócie: lekkie shoujo pełną gębą, że powiem to w tak kolokwialny
sposób.
Miłośnicy (miłośniczki?) gatunku
będą zadowoleni. Fani "Bakumana" na kolana nie padną, ale jeśli będą
chwili poznać zupełnie inną stronę mangi opowiadającej o podobnych rzeczach,
też będą bawić się nieźle. A że całość liczy niewiele tomów, śmiało można po
"Psy na mangę" sięgnąć i zrelaksować się niezobowiązująco, bez
poświęcania serii zbyt wiele czasu.
Komentarze
Prześlij komentarz