Head Lopper #2: Karmazynowa Wieża - Andrew MacLean

KTO UJDZIE Z ŻYCIEM


Pierwszy tom "Head Loppera" okazał się dużym zaskoczeniem. Oczywiście pozytywnym. Okazało się bowiem, że seria graficznie wyglądająca na dzieło niewprawnego, choć posiadającego talent artysty, to kawał znakomitego fantasy, lekkiego, brutalnego i nastrojowego. O wiele lepszego, niż można by sądzić a pierwszy rzut oka. Podlanego na dodatek solidną dawką czarnego humoru, który na szczęście nie zmienił całości w komedię, a dobrze uzupełniał jej poważną i brutalną stronę. I wszystko to czeka na czytelników także w drugim, równie dobrym co pierwszy, tomie.


Oto dla Ludu Liścia Fonga nadszedł z dawna wyczekiwany dzień, dzień, kiedy otworzą się bramy Karmazynowej Wieży, a – zgodnie z przepowiednią – nowy pan zasiądzie na jej szczycie. Dlatego też szykują się do tego, co czeka ich na miejscu, ale nie są jedyni. Do brzegu, po kolejnej konkretnej rzezi i spektakularnym zniszczeniu wyspy przybywa Dekapitator Norgal, uzbrojony w miecz i gadającą głowę wiedźmy Agaty Błękitnej. Wraz z towarzyszami też zamierza wziąć udział w tym, co nadciąga. A obok nich nie brakuje innych chętnych, także tych wcale nie oczywistych. Do Wieży wchodzi dziesięcioro wojowników gotowych na wszystko. Pytanie tylko, co tam właściwie na nich czeka? I kto z nich ujdzie z życiem z tego co przygotowano dla nich?


"Head Lopper" to seria specyficzna, bo graficznie nie każdemu przypadnie ona do gustu. Kreska autora, mocno czerpiąca z dokonań Mike'a Mignoli, choć bardziej uproszczona, ma co prawda swój charakter i klimat (który swoją drogą w dużej mierze buduje absolutnie rewelacyjnie dobrany w swej prostocie kolor), ale czasem sprawia wrażenie niewprawnej i aż nazbyt ascetycznej. Tym bardziej, że wcale nie rzadko ciąży ku cartoonowej stylistyce. A jednak, jeśli przełamać pierwsze opory, szata graficzna tego komiksu zaczyna intrygować i okazuje się, że ma w sobie to coś.


W odróżnieniu od niej, fabuła od samego początku nie budzi najmniejszych wątpliwości. To kawał niezłego, dynamicznego scenariusza, pełnego przygód, akcji, krwawych walk, olbrzymich wyzwań, szczypta tajemnicy, fantastycznych, czasem baśniowych bohaterów i humoru. Humor jest tu jednak bardzo mocno osadzony w powadze. Autor nie dystansuje się nim od całej reszty ani nie zmienia jej w komedię, po prostu dodaje wszystkiemu charakteru i pewnej ludzkiej lekkości.


To, że całość zyskała znakomite wydanie to rzecz oczywista dla każdego, kto miał do czynienia z komiksami od Non Stop Comics. Jest więc papier kredowy, nieco sztywniejsza oprawa, dobra jakość druku i również dobre tłumaczenie. Miłośnicy fantastyki będą zadowoleni i o to właśnie chodzi. Ja ze swej strony polecam, bo „Head Lopper” to kawał dobrego komiksu serwującego naprawdę udaną rozrywkę.

Komentarze