DISNEJOWSKA
REINTERPRETACJA KLASYKI
Ten rok jest wyjątkowo dobrym
rokiem dla "Kubusia Puchatka". Nie dość, że to czas kilku jubileuszy
misia o małym rozumku (o których pisałem przy okazji jednej z moich
wcześniejszych recenzji, więc nie będę się już powtarzał), a w kinach można
oglądać kolejny film jemu poświęcony, to jeszcze na księgarskich półkach
pojawiła się cała masa nowych pozycji poświęconych tej postaci. Jedną z nich,
bardzo ciekawą jest niniejsza publikacja, reinterpretująca klasykę Milne'a w
disnejowskim stylu.
Któż z nas nie zna tego
sympatycznego misia o małym rozumku? Tego
legendarnego Kubusia Puchatka, który jest z nami już prawie wiek, zamieszkując
pełen niezwykłych stworzeń Stumilowy Las? W głowie ma tylko jedno – miodek –
więc mnóstwo swojego czasu spędza na wynajdywaniu sposobów zdobycia go. Nie na
tym jednak kończą się jego przygody. Wraz z przyjaciółmi, do których zaliczają
się Prosiaczek, Królik, Kłapouchy, Sowa, Mama Kangurzyca i Maleństwo a także,
oczywiście, Krzyś, odkrywają wiele tajemnic otaczającej ich rzeczywistości i
pakują się w najróżniejsze tarapaty. Zawsze jednak wychodzą z nich obronną ręką
i uczą się wielu mądrych i pożytecznych rzeczy.
Oto książeczka, która z miejsca
kupi młodych czytelników. Nie muszą nawet zaczynać jej czytać, wystarczy że
wezmą ją do rąk, przekartkują i nie ma siły, będą musieli wpaść w ten świat.
Wszystko przez przepiękne, disnejowskie ilustracje z Puchatkiem, które królują
niemal na każdej stronie, a tych jest przecież całe mnóstwo. Do tego wszystkie
rysunki są bardzo kolorowe, sympatyczne i rozpoznawalne na pierwszy rzut oka, a
kto nie lubi Kubusia Puchatka?
Ale i sama treść też nie zawodzi.
To uproszczona, zdisnejowana (że tak to określę) reinterpretacja klasycznych
historii Milne'a. Czyta się je lekko i przyjemnie. To w końcu lektura w sam raz
dla młodych czytelników. Tych, którzy dopiero rozpoczynają przygodę z książkami
albo wciąż rodzice czytają im na dobranoc. Każda historyjka to dobry materiał
na taką właśnie czytankę, a także jako jedna z pierwszych dziecięcych lektur.
Do tego wszystkiego dochodzi
jeszcze bardzo dobre wydanie. Okładka typu integral, dobry papier kredowy i
znakomita jakość druku - to rzeczy, które należy docenić. Dzięki nim książeczka
prezentuje się bardzo ładnie już sam w sobie, a czytelnicy mogą podziwiać
piękne ilustracje w najlepszej jakości. Najmłodszym miłośnikom Puchatka polecam
bardzo gorąco.
A wydawnictwu Egmont dziękuję za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz