Avengers. Czas się kończy #4 - Jonathan Hickman, Mike Deodato, Stefano Caselli, Mike Mayhew, Kev Walker

KONIEC UNIWERSUM MARVELA


Czterotomową opowieść o Avengers „Czas się kończy” określa się mianem eventu, ale nie jest to do końca prawda. Bo w końcu czymże, jak nie eventem, w ramach którego działy się kolejne eventy, od samego początku były obie serie o Mścicielach wydawane w ramach Marvel Now? Niniejsza opowieść to nic innego, jak kontynuacja, a zarazem zwieńczenie wątków ciągnących się już od ponad trzech lat. Zwieńczenie bardzo udane, klimatyczne, dynamiczne i potrafiące zaskoczyć, a przy okazji doskonale wprowadzające nas do kończącego zarówno Marvel Now, jak i całe obecne uniwersum tego wydawcy eventu „Tajne wojny”, który już za miesiąc trafi do sklepów nad Wisłą.


Uniwersum Marvela się rozpada, a kolejne światy giną. Co gorsza, nic nie można na to poradzić, chociaż bohaterowie starają się, jak tylko mogą by ocalić resztki wszechświata i alternatywnych rzeczywistości. Zginęło już ich tak wiele, wielu herosów poległo także na froncie tej wojny, wielkimi krokami zbliża się ostatnia Inkursja, która rozstrzygnie wszystko. Tylko czy komukolwiek uda się przetrwać? Czy podzieleni bohaterowie połączą siły ze sobą i wrogami, by wspólnie spróbować powstrzymać koniec? Czasu na zastanawianie się już nie ma, trzeba działać, tylko czy ma to jeszcze jakikolwiek sens…


Wielki finał serii o Avengers rzeczywiście jest wielki. Nieprzewidywalny? Kilka zaskoczeń rzeczywiście się zdarza, ale każdy czytelnik zaznajomiony z komiksami Marvela wie doskonale co znajdzie na finałowych stronach. I nie mówię tu tylko o tych, którzy orientują się w treści wydawanych za granicą zeszytów, bo wystarczyło choćby przeczytać album „Deadpool: Wszystko co dobre” by zyskać spore rozeznanie. Ale czy ma to jakieś znaczenie? Historia od początku nie grzeszyła oryginalnością (mocno czerpiąc z wydanego w 1985 roku „Kryzysu na nieskończonych Ziemiach”, a także z marvelowskiego eventu sprzed dwudziestu lat „Heroes Reborn: The Return”), ale za to urzekała wykonaniem – i nie przestała.


„Czas się kończy”, podobnie jak poprzednie tomy „Avengers” to dobra, spektakularna rozrywka z nutą czegoś ponad. Hickman od początku swej przygody z pisaniem tej serii zastanawiał się nad tym, czy wąska grupa obdarzonych mocą powinna mieć nad nami taką władzę. Stawiał też pytania o to, jak wielka siła i wielka odpowiedzialność mogą wpłynąć na ich działania i charaktery. Teraz, choć natłok postaci i wydarzeń może sugerować brak miejsca na poruszanie podobnych kwestii, twórca nie zapomniał o nich, serwując nam dobrą rozrywkę, z szybkim tempem, plejadą gwiazd Marvela oraz nutą zadumy.


Wszystko to wciąga, czyta się szybko i przyjemnie (najlepiej jednak do lektury zasiąść przypomniawszy sobie poprzednie tomy) i ogląda, niczym kinowe hity ze stajni Marvela. Szata graficzna jest udana, nawet spójna mimo różnych stylów artystów, dość realistyczna i uzupełniona o dobry kolor. Miłośnicy Avengersów koniecznie powinni poznać „Czas się kończy”. To naprawdę dobra opowieść z klimatem i nutą czegoś ponad. Warto.

Komentarze