PROBLEMÓW
PRZYBYWA
To już dziesiąty tomik
"Karnevala" - jak ten czas z mangą szybko minął. Szybko, przyjemnie i
w bardzo klimatyczny sposób. Tym bardziej cieszy mnie więc fakt, że to nie
koniec, a właściwie nawet nie połowa serii. A że wraz z upływem czasu całość
rozwinęła się tylko na lepsze, mam nadzieję, że losy CYRKU jeszcze nie raz mnie
zaskoczą. I to jak najbardziej pozytywnie.
Nai, Karoku i Gareki zaginęli, ale
CYRKOWI udało się ich odnaleźć. Co więcej, dzięki tym wydarzeniom drugi z nich
odzyskał w końcu pamięć (pytanie tylko czy całą) i relacje w grupie uległy
zmianie. W drodze powrotnej wszyscy otrzymali jednak rozkaz udania się do
Merumei wesprzeć badania Akariego. Wtedy jednak dochodzi do nieoczkiwanego
wydarzenia – ktoś kranie majtki Yogiego. Ekipa zaczyna poszukiwania, ale
sytuacja jest dziwna – złodziejem okazuje się bowiem kot, a te nie występują w
okolicy. Nim jednak wszystko udaje im się rozwikłać, zwierzę znika.
Jednocześnie wszystkich niepokoi
sytuacja w jakiej znalazł się Gareki. Oficjalnie chciał opuścić szkołę by
ratować przyjaciela. Nieposłuszeństwo to karane jest wydaleniem z placówki,
jednak najpierw chłopak musiałby opuścić mury szkoły, a tego nie zrobił. Zniknął
co prawda, ale czujniki nie zarejestrowały by wychodził poza teren. Jaki czeka
go teraz los?
Po ostatnich, pełnych akcji,
napięcia i emocji tomach, nadszedł czas chwilowego odprężenia. Absurd, jakie
pojawiły się pod koniec poprzednie części, niemal do połowy tomiku są obecne i
stanowią chwilę przyjemnego, lekkiego oddechu od poważniejszych kwestii. Tym
bardziej, że są równie udane, co cała reszta, a na dodatek doskonale komponują
się z tym, co seria pokazuje nam (że tak to ujmę, z braku lepszego słowa) na co
dzień.
Oczywiście akcja nie zwalnia tempa,
uroku i bardziej emocjonujących scen także nie brakuje, a choć wzruszenia
zeszły nieco na dalszy plan, ci, którzy szukają ich w tej mandze też nie będą
rozczarowani. Przy okazji warto też dodać, że dziesiąty "Karneval"
nie zapomina o tym, co dla serii ważne, czyli zagadkach i klimacie. Fakt, że
czytelnik zdążył się już zżyć z postaciami sprawia, że coraz bardziej przejmuje
się ich losem, a ten nie jest najszczęśliwszy. I chociaż możemy spodziewać się,
co właściwie się wydarzy, i tak jesteśmy tego ciekawi.
Dobre ilustracje, typowe dla
kobiecych mang, ale naprawdę udane i miłe dla oka to sympatyczne zwieńczenie
całości. Świetne wydanie natomiast t taka wisienka na torcie. Całość jak najbardziej
warta jest polecenia, co niniejszym czynię.
A wydawnictwu Waneko dziękuję za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz