Ao no Exorcist #17 - Kazue Kato

DŁUGO NIE POŻYJĘ


I znów „Ao no Exorcist” pozytywnie mnie zaskoczył. Oczywiście spodziewałem się, że w tym tomie zacznie się kolejny, nieco dłuższy wątek, a na strony tomików wrócą walki i szybka akcja, ale nie spodziewałem się, że będzie aż tak dobrze. Autorka jednak wiedziała co zrobić, by rozkręcić swoją opowieść. Od szalonego ataku erotycznymi żartami, po pełne emocji walki, których stawka jest wyższa, niż bohaterowie gotowi są zapłacić, wszystko tu jest tak dopieszczone, że aż stanowi kwintesencję całej serii i przy okazji popis najlepszych cech gatunku shounen.


Mephisto wysyła Rina i Yukio z pozoru prostą misją. Shura zniknęła, a jej ostatnim znanym miejscem pobytu była prefektura Aomori. Nie wiadomo co się stało i dlaczego odeszła, ale najwyraźniej nikt jej nie porwał. Bracia przybywają na miejsce, starając się odnaleźć ją i dowiedzieć się, co się właściwie dzieje. Jednak nie jest to łatwe. Kiedy znajdują nocleg, zostają wzięci za parę gejów, co prowadzi do wielu komicznych sytuacji. Śmiech jednak szybko więźnie w gardle, gdy okazuje się, z czym przyjdzie im zmierzyć się tym razem.

Tymczasem Shura wędruje wśród śniegów ku swojemu przeznaczeniu. Wspominając swoją przeszłość, świadoma, że nie zostało jej wiele życia, postanawia podjąć ostatnią próbę buntu przeciwko temu, na co skazały ją jej przodkinie. Rin i Yukio nie zamierzają jednak pozwolić na taki rozwój wypadków. Gdy poznają prawdę o tym, co kryją mroki przeszłości Shury, decydują się podjąć walkę z nieśmiertelnym bytem, który może zabić ich wszystkich. Cena jest dla nich niewyobrażalnie wysoka, a jednocześnie wydaje się, że zło zaczyna kusić jednego z braci z niespotykaną dotąd siłą…


Świetny to tom, oj świetny. Już sam wstęp do niego zapowiadał, że będzie dobrze, bo autorka zdecydowała się odrzucić nieco hamulce i wzbogacić całość o żarty zrozumiałe tylko przez dorosłych czytelników. Dzięki temu liczyłem, że w mandze znajdzie się więcej dojrzałych wątków i pogłębi się nieco jej warstwa psychologiczna. I nie zawiodłem się, choć nadal postacie są dość prosto skrojone. Nie zawiodą się także ci, liczący na więcej erotyki – i to nie tylko w dialogach.


Ale i tak najważniejsza jest tutaj walka, nierozerwalnie spleciona z przeszłością (i przyszłości Shury). Walka pełna emocji, dla wielu także wzruszeń i potrafiąca zaskoczyć, nawet jeśli całość zmierza w dość oczywistym kierunku. Aż chciałbym napisać na ten temat coś więcej, jednak nie będę Wam zdradzał szczegółów – wczytajcie się w nie sami. Ja powiem tylko, że znów bawiłem się świetnie, nawet lepiej, niż przez kilka ostatnich tomów, choć one też przecież były bardzo udane.


Miłośnicy „Ao no Exorcist” będą więc bardziej, niż zadowoleni. To w końcu jeden z najlepszych tomów serii, jaki dotąd miałem okazję czytać, a było ich naprawdę wiele. Dlatego polecam gorąco.


A wydawnictwu Waneko dziękuję za udostępnienie egzemplarza do recenzji.







Komentarze