My Little Pony - Książka młodego konstruktora: Zamek Celestii (My Little Pony - Księga kreacji: Z wizytą w Canterlocie) - Marta Jamrógiewicz

ZBUDUJ SWÓJ ZAMEK Z KUCYKAMI


Jeżeli macie w swoim otoczeniu miłośników „My Little Pony”, a zastawiacie się co moglibyście dać im na prezent z okazji zbliżających się Mikołajek czy Gwiazdki, Wasz problem znalazł już rozwiązanie. „Z wizytą w Canterlocie: Księga kreacji” to pięknie wydana pozycja, w której najmłodsi znajdą to, czego oczekuje się od podobnych pozycji. Co dokładniej? Uroczo ilustrowaną opowieść ze świata Kucyków oraz prawdziwą gwiazdę tej książki – piankowy zamek Celestii do samodzielnego złożenia. W skrócie: znakomita zabawa gwarantowana.


Najpierw zacznijmy jednak od fabuły, opowiadającej nam o niezwykłym dniu w życiu Starlight Glimmer. Bo to właśnie ją, po raz pierwszy zresztą, mapa wzywa do rozwiązania problemu przyjaźni. I gdzie ma tego dokonać, jak myślicie? Oczywiście w Canterlocie. Starlight niezbyt przejmuje się tym faktem, Twilight jest jednak zdenerwowana. I to wcale nie dlatego, że w stolicy Equestrii może dziać się coś naprawdę złego i niebezpiecznego. Podejrzewa, że siostry Celestia i Luna znów się kłócą, co nikogo nie powinno dziwić. Rzecz w tym, że chciałaby towarzyszyć młodej uczennicy, ale mapa wezwała ją samą. I tak oto Starlight rusza do akcji. Na miejscu okazuje się jednak, że siostry zachowują się, jakby nic nie działo, a wszystko wydaje się idealne. Wręcz aż za bardzo. Jak słusznie podejrzewa klaczka, coś jest nie tak, tylko co? Co takiego ukrywają przed nią Celestia i Luna? Starlight będzie musiała to odkryć i znaleźć sposób na uporanie się z problemem!


Jeśli chodzi o historyjkę opisaną powyżej, a rozpisaną na dwadzieścia stron książeczki, to jej treść została opracowana na podstawie jednego z odcinków serialu.  Dla znających go dzieci nie będzie więc niczym nowym, ale, jak na opowieść ze świata „My Little Pony” przystało, jest lekka, prosta, urocza i z morałem. I nawet ci, którzy ją znają, z pewnością z chęcią ją sobie odświeżą. Tym bardziej, że zilustrowana została w bogaty sposób mnóstwem kadrów z animacji.


Ale oczywiście najważniejszym elementem całości jest zamek do samodzielnego złożenia. Ten różni się jednak od podobnych atrakcji wydawanych w serii „Bajeczka z modelem”. Tam mieliśmy do czynienia z czarno-białym modelem do złożenia (można go sobie było samodzielnie pokolorować), tu czeka na nas już gotowy, barwny zamek. I wygląda on naprawdę bardzo ładnie.


Złożenie go też nie jest trudne. Elementy są duże, instrukcja prosta, ale całość daje wiele satysfakcji. Sam efekt finalny jest znakomity, a publikacja pełna uroku i słodyczy. Dlatego polecam ją naprawdę gorąco. Dzieci będą zachwycone.

Komentarze