INFANTYLNOŚĆ,
BRUTALNOŚĆ I NYANPERONA
Szesnasty tom „Karnevala”
kontynuuje trend z poprzednich części. Fabuła toczy się więc spokojnym, niespiesznym
rytmem, choć jednocześnie w mandze rozgrywa się wiele ważnych wydarzeń.
Oczywiście nie brakuje także uroku, a właściwie jest go więcej, niż ostatnio,
więc miłośnicy tego aspektu serii (i Nyanperony!) na pewno nie będą zawiedzeni.
Ale spokojnie, jeśli szukacie tajemnicy i klimatycznych scen, też znajdziecie
tu wiele dla siebie.
Uro powraca. Z tego faktu
najbardziej zadowolona jest Eleska, ale ze względu na obowiązek zachowania
tajemnicy, mężczyzna nie może opowiedzieć jej o swojej misji. Co jednak jego
pojawienie się będzie znaczyło dla reszty bohaterów?
Tymczasem Gareki zaczyna naukę w
Wieży Badań, by dołączyć do grupy Akariego. Ma się tu uczyć, obserwując pracę
pozostałych członków ekipy. Od początku wiedział, że nie będzie to łatwe, ale
nie miał najmniejszego pojęcia, jakie trudy na niego czekają. Musi się utrzymać
przy życiu, bo jeśli się nie nada, wypadnie, a to nie byłoby dla niego dobre.
A co się dzieje o Naia? Na
pokładzie statku zauważa dziwnego, białego ptaka. Oczywiście nie ma możliwości
by zwierzę tu się znalazło, dlatego sytuacja jest dziwna. Tym bardziej, że
chłopak dostaje nagłego ataku wizji tajemniczego człowieka z ptakami. Kim on
jest i co oznaczają wszystkie te wydarzenia?
Na tym nie koniec, bo Jiki i Yogi
zabierają się za wspólne śledztwo. Udało się złapać varugę, w której zostało
wiele z człowieka. Daje im to możliwości przesłuchania go, ale czego mogą się
dowiedzieć i dokąd ich to zaprowadzi?
Urok, klimat, tajemnice i lekkość
to cechy „Karnevala” mocno podkreślone w szesnastym tomie serii. mamy tu i
varugi, i tajemnicze postacie, niejasne sceny i sympatyczną opowieść w
opowieści, traktującą o Nyanperonie. Nadmiar? Za duża różnorodność? Rozbieżność
tematyczna? Nic bardziej mylnego! Wszystko to do siebie pasuje i składa się w
naprawdę udaną całość, trzymającą poziom poprzednich części.
Wszystko to czyta się lekko, szybko
i przyjemnie. Mamy tu humor, mamy emocje, zagadki podtrzymują nasze
zainteresowanie, a postacie, z którymi czytelnik już dawno zdążył się zżyć, nie
są nam obojętne. Do tego dochodzi świetne, lekka, zwiewna, kobieca szata
graficzna i dobre wydanie.
I choć wiem, że „Karneval” nie jest
mangą dla wszystkich, polecam go Waszej uwadze. Spróbujcie i przekonajcie się
czy trafi w Wasz gust. Jeśli tak, czeka Was długa i bardzo udana zabawa w
uroczym świecie, gdzie infantylność miesza się z brutalnością.
Dziękuję wydawnictwu Waneko za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz