NASTĘPCA
PANORAMIKSA
Kiedy w zapowiedziach Egmontu na
styczeń zobaczyłem nowy album z Asteriksem, naprawdę się ucieszyłem. Potem
jednak przeczytałem, że to nie nowy komiks, a album oparty na filmie, coś na
kształt „Dwunastu prac Asteriksa”, i mój entuzjazm osłabł. Nie, żeby wspomniany
poprzednik był dziełem złym, wręcz przeciwnie. Rzecz w tym, że miałem nadzieję
na opowieść graficzną, a nie ilustrowaną historię streszczającą scenariusz
kinowego obrazu. Wyzbywając się jednak tego typu uprzedzeń muszę powiedzieć, że
to kolejny dobry album i nawet jeśli nie dorównuje największym dokonaniom
serii, to nadal świetna rozrywka dla dużych i małych i każdy fan dzielnych
Galów powinien go poznać.
Co by było, gdyby wioska Galów
została pozbawiona dostępu do magicznego wywaru, który zapewnia im niezwykłą
siłę pozwalającą oprzeć się najazdom sił Rzymian? Tego chyba nikt z nich nie
chce sobie wyobrażać. Kiedy więc Panoramiks, mag potrafiący warzyć specyfik,
zostaje ranny po upadku z drzewa, zaczynają się poszukiwania osoby godnej
przejąć jego sekret. Ale zło nie śpi i zamierza wykorzystać nadążającą się
okazję…
Jaki „Asteriks” jest wie chyba
każdy. Bo trudno by ktoś nie zetknął się z postacią tak kultową, tym bardziej,
że filmy z jej przygodami zawsze były sporymi hitami – nieważne czy mowa o
kolejnych animacjach, czy też adaptacjach fabularnych, wspartych całkiem niezłą
obsadą zresztą. Warto tu także zauważyć, że komiksowe przygody dzielnych Galów
jak dotąd sprzedały się w liczbie 370 milionów egzemplarzy. Czy to dużo, czy
mało, najlepiej pokazują listy komiksowych bestsellerów. Np. przygody takiego
Supermana sprzedały się łącznie w 600 milionach egzemplarza, z tym, że
„Asteriksa” jest tylko 41 tomów, natomiast w przypadku Człowieka ze stali pod
uwagę wzięto wszystkie serie, a to dało łącznie 14 tysięcy zeszytów. Robi
wrażenie, prawda?
Ale nie ma się co dziwić. Seria
traktująca o dzielnych Galach jest lekka, zabawna, wciągająca i przede
wszystkim inteligentna. Jej niepowtarzalny humor będący wynikiem świetnych
scenariuszy René Goscinnego, kupił serca milionów czytelników na całym świecie
i w każdym wieku. Ale całości udało się utrzymać popularność nawet po śmierci
artysty, choć, jak wiadomo, nie był to już ten sam poziom. Podobnie było z
poziomem albumu „Dwanaście prac Asteriksa”, który powstał co prawda na
podstawie filmowego scenariusza Goscinnego właśnie, ale jednak nie mógł
konkurować z typowymi komiksami. I podobnie jest z „Tajemnicą magicznego
wywaru”.
Nie myślcie jednak, że to słabe
pozycje. Wręcz przeciwnie, obie są naprawdę udane, wręcz bardzo dobre i
wyróżniają się jak najbardziej in plus na tle podobnych publikacji. Zresztą
„Tajemnica magicznego wywaru” to naprawdę świetnie napisany, zabawny, o
odpowiednim tempie i z bardzo ciekawą fabułą. Bo który fan „Asteriksa” nie
zastanawiał się nad sekretem wywaru, który dawał siłę Galom? I cóż z tego, że
całość oparta jest na jednym z wcześniejszych tomów, skoro twórcy podeszli do
niej dość swobodnie. Czy tym razem dowiadujemy się wszystkiego? To już do
odkrycia pozostawiam Wam, a warto jest to zrobić. Bo nawet jeśli ten „Asteriks”
nie jest tak jasnym punktem, jak najlepsze tomy cyklu, to i tak robi duże
wrażenie, czyta się go bardzo dobrze, a znakomite ilustracje, utrzymane w
klimacie „Dwunastu prac” wpadają w oko o wiele bardziej, niż zwiastun filmu.
Dlatego ze swej strony polecam.
A wydawnictwu Egmont dziękuję za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz