POTRZEBA
BLISKOŚCI
Zapewne hasło „erotyczne opowieści
miłosne dla kobiet” kojarzy się Wam z tragicznymi gniotami pokroju
„Pięćdziesięciu twarzy Greya” i innych literackich porażek tego typu. Dlatego
też z tak wielkim trudem przychodzi mi nazywanie „Herezji miłości”. Jednakże z
tym właśnie mamy tu do czynienia – romantycznym erotykiem, który jest jednak
rzeczą naprawdę udaną. Nie śmieszącą swą infantylnością głupotką dla
czytelniczek pozbawionych gustu i jakichkolwiek czytelniczych ambicji, a
całkiem udaną, pełną emocji, choć prostą historią o uczuciach.
Gdy po śmierci rodziców, nie mogąca
znieść codzienności, jaka ją spotkała, nastoletnia Yoshino zawarła pakt z
demonem Belialem, nie wiedziała co z tego wyniknie. W zamian za spełnianie jej
próśb, demon obcuje z jej duszą poprzez pocałunki i pieszczoty a wraz z
osiągnięciem przez dziewczynę pełnoletności, coraz bardziej chce pozbawić ją
cnoty. Z tym, że ich umowa na to nie pozwala, jeśli ta mu się nie odda sama, a
Yoshino nie dość, że chce to zrobić z ukochanym, to dopiero po ślubie. Dlatego
też Belial robi wszystko, byle zniszczyć uczucie, jakim obdarzył ją kolega –
tym bardziej, że jako osoba związana paktem, dziewczyna nie ma szans na normalne
życie, a co dopiero miłość. Pytanie tylko, co sam demon do niej czuje. Czasem
jego zachowanie wydaje się wykraczać poza warunki umowy, a i Yoshino przyłapuje
się na tym, że może czuć do demona coś więcej, zapominając czasami z jakim
bytem ma do czynienia. Wkrótce w ich domu zjawiają się Szatan i Seere…
Jaki jest sposób na zrobienie
dobrej opowieści erotycznej? Podstawa to nie robić historii erotycznej, a o
erotyce – tak, jak np. Philip Roth czy John Irving. W ich powieściach mnóstwo
jest seksu, jest on jedną z najważniejszych rzeczy, ale za każdym razem nie on
jest celem, a metodą do powiedzenia czegoś więcej, zagłębienia ludzkiego umysłu
i kondycji naszego świata. Identycznie jest też w powieściach Chucka
Palahhniuka, który jednocześnie np. w „Pełni piękna” obśmiewa wszystkie stricte
erotyczne książki, ich idiotyzm i poziom umysłowy i intelektualny odbiorcy, któremu podobają
się dzieła pokroju „Pięćdziesięciu twarzy Greya”. Pytanie jednak czy można
rozbić dobrą rzecz typowo erotyczno-romantyczną?
Tak, jeśli tej erotyki nie ma w
nadmiarze, który przytłaczałby stronę emocjonalno-obyczajową. I akurat sceny
namiętnych pieszczot nie dominują tu nad całą resztą, a wśród wątków
pojawiających się na stronach „Herezji miłości” na szczególną uwagę zasługuje
dramat zakochanego w głównej bohaterce chłopaka. Dręczenie go przez demona,
jego popadanie w obłęd i ogarniająca go rozpacz nie tylko wypadają ciekawie,
ale i przekonująco, dzięki czemu naprawdę angażują nasze emocje i potrafią
przykuć uwagę.
Oczywiście na tym nie koniec, bo
mamy tu fantastykę, nutę horroru, sporo humoru, a nawet urok. Bohaterowie,
nawet jeśli nieszczególnie skomplikowani, są przekonujący i interesujący.
Erotyka, tak ważna dla tej opowieści, też ma swoją siłę, jest jej sporo i
została w pewnie sposób umotywowana. Do tego dochodzi znakomita szata
graficzna, szczegółowa, realistyczna – także jeśli chodzi o nagość, choć
szczegółów anatomicznych na poziomie hentaiów tutaj nie uświadczycie – i ma w
sobie całkiem sporo mroku, który bardzo mi odpowiada.
W skrócie: miłośniczki ambitnych
erotyków i dobrze umotywowanych psychologicznie obyczajowych mang o potrzebie
miłości i bliskości, będą z „Herezji” zadowolone. Faceci też znajdą tu coś dla
siebie, niemniej to właśnie kobiety będą bawiły się najlepiej. Im polecam z czystym
sercem – warto sięgnąć po tę serię, a zapomnieć o takich porażkach, jak
„Pięćdziesiąt twarzy Greya”.
Dziękuję wydawnictwu Waneko za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz