Murciélago #9 - Yoshimurakana

WYPOCZYNEK BEZ WYPOCZYNKU


Ci, którzy po „Murciélago” sięgają nie tylko dla krwawej akcji i humoru, ale także solidnej dawki erotyki, w poprzednim tomie mogli poczuć jej niedosyt, jednakże dziewiąta część przygód naszej morderczyni nawet z nawiązką zrekompensuje im tę stratę. Do tego całość jak zwykle nie zawodzi, jeśli chodzi o samą fabułę, starcia, lejącą się krew i urok. A jednocześnie twórcy nie zapominają, by zaserwować nam odrobinę świeżości i wątków, które spodobają się miłośnikom fantastyki.


Wątek „Sakura niepamięci” dobiega końca. Kuroko staje do walki z Higakim. Jednocześnie chce dowiedzieć się, kto mu pomaga, bo wie, że w działania grupy terrorystycznej Ousenkai zamieszany musi być ktoś jeszcze. Pytanie tylko co takiego odkryje. A to zaledwie początek. Na bohaterki co prawda czeka chwila wytchnienia nad wodą, ale nawet tam nie mają zbyt wiele czasu na relaks. Na miejscu bowiem pojawia się… mecha!


„Murciélago” to seria, która lubi eksperymenty. Jądrem całej opowieści jest krwawa, pełna erotyki komedia sensacyjna, a to wraz z rozwojem akcji obudowywane jest w kolejne warstwy inspirowane najróżniejszymi gatunkami i dziełami. Na czytelników dotychczas czekał tu horror w stylu „Piły”, rasowy thriller o seryjnym mordercy, dreszczowiec o sekcie, a nawet akcja z terrorystami rodem z serialu „24 godziny”. Teraz nadszedł czas na jeszcze większe zmiany, bo na scenę wkracza nutka fantastyki w postaci robotów i klimatów mecha!


Co nie znaczy, że historia zmieniła się nie do poznania. Dziewiąty tom, to te same dobre „Murciélago” co zawsze. Przecież w serii nigdy nie brakowało wszelkiej maści maszyn, już sam tytuł przecież do tego nawiązuje, a bojowe roboty dewastujące spore połacie terenów wcale nie są aż taką znowu fantastyką. Dodają natomiast świeżego powiewu opowieści, a także pewnej nuty lekkości i szaleństwa, które sprawiają, że tomik łyka się dosłownie na raz.


Oczywiście nie brakuje tu wszystkiego tego, do czego seria przyzwyczaiła nas przez osiem części. Jest więc dużo humoru, jeszcze więcej uroku, dużo mroku i krwi, dynamiczne sceny walk i wspomniana przeze mnie na początku, solidna dawka erotyki. Dla tych, którzy jeszcze nie mieli do czynienia z „Murciélago” dodam, że jest to erotyka spod znaku yuri, a więc na czytelników czeka wiele scen seksu tylko w kobiecym wydaniu.


W skrócie: przygody Kuroko to kawał dobrej rozrywki stricte dla facetów. Świetnie narysowanej, ładnie wydanej i naprawdę nieźle napisanej. Kto lubi seks i przemoc w zabawny ujęciu, na pewno się nie zawiedzie.

Komentarze