GDY
FANTASY SPOTYKA HORROR
Dziś będzie trochę nietypowo, bo in media res, skoro rzucam się od razu z recenzją na 20 tom serii „Berserk”, ale cóż, czasem tak bywa. Zostawiając jednak wszystko to za sobą, a spoglądając na samą mangę, muszę powiedzieć, że to kawał dobrej, dynamicznej opowieści. Opowieści w sam raz dla dorosłych miłośników dark fantasy i horroru, którym nie straszna makabra, lejąca się krew i trupy zaściełające ziemię.
Dziś będzie trochę nietypowo, bo in media res, skoro rzucam się od razu z recenzją na 20 tom serii „Berserk”, ale cóż, czasem tak bywa. Zostawiając jednak wszystko to za sobą, a spoglądając na samą mangę, muszę powiedzieć, że to kawał dobrej, dynamicznej opowieści. Opowieści w sam raz dla dorosłych miłośników dark fantasy i horroru, którym nie straszna makabra, lejąca się krew i trupy zaściełające ziemię.
Głównym bohaterem serii jest
niejaki Guts, zwany również jakże wymownie Zabójcą Stu i Czarnym Szermierzem,
służącym jako najemnik i działającym w średniowiecznej Europie. W tym tomie wkracza
on do Albionu, ale jak zawsze nic nie może iść bezproblemowo. Z jednej strony
Mozgus i jego ludzie, z drugiej istoty nie z tego świata atakujące święte
miejsce… Tragedia i rzeź wiszą w powietrzu, sytuacja staje się coraz bardziej
napięta i niebezpieczna, a w wirze szalonych wydarzeń nasz najemnik stara się
za wszelką cenę ocalić Cascę, ale czy ma jakiekolwiek szanse?
„Berserk” to bezwzględnie seria dla
dorosłych. Mroczna, krwawa i brutalna ani przez chwilę nie oszczędza
czytelnika, oferując mu ekstremalne przeżycia serwowane w szybkim tempie. Jest tu
coś z shounenoweggo bitewniaka, bo akcja i walki dominują nad tym tomem, ale
przeniesione na dojrzalszy grunt, na który zapuszczają się czytelnicy wychowani
na takich mangach, jak „Dragon Ball” czy „Naruto”, którzy wyrośli już z ich
klimatów. Tu motywy i schematy podobnych opowieści zostają wykorzystane w
dojrzały sposób i podlane rasowym horrorem, w którym wszelkiej stwory i makabra
aż wylewają się ze stron.
Patrząc na całość, można
powiedzieć, że Kentarō Miura tworzy na stronach „Berserka” własną wersję „Conana”,
zdekonstruowaną jednak i wymieszaną z mixem motywów gatunkowych. Całość stworzona
jako one shot w roku 1988, a w od 1989 roku wydawana jako seria, została jednak
skrojona w tak atrakcyjny sposób, że po dziś dzień pozostaje równie udana, co
niemal trzy dekady temu. Seria zresztą ukazuje się nadal i nosi status jednej z
najlepiej sprzedających się mang dla dorosłych, a to przecież o czymś świadczy.
Ważniejsze jest jednak to, że i bez tych wszystkich haseł zachwalających
całość, bez zwracania uwagi, że popularność cyklu zapewniła mu zarówno serial
anime, jak i trylogię filmów, „Berserk” broni się naprawdę znakomicie.
Ale i tak największą siłą całości
pozostaje szata graficzna. Kreska autora jest realistyczna, szczegółowa i bardzo
dynamiczna. Klasyczna w swym wyglądzie, robi naprawdę duże wrażenie, z miejsca
wpada w oko i zostaje w pamięci czytelnika na długo. Jako całość zaś „Berserk”
to kawał dobrego fantasy dla dorosłych, wartego polecenia wszystkim miłośnikom
gatunku, bo w swojej kategorii to jedna z najlepszych rzeczy.
Dziękuję wydawnictwu JPF za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz