OZ
WIELKI I POTĘŻNY
Długo fani czekali na tę chwilę,
ale w końcu nadeszła. Tajemniczy Oz, który stał za wieloma wydarzeniami nie
tylko w „Supermanie”, ale także i – a właściwie przede wszystkim – w całym
uniwersum DC, wreszcie wychodzi z cienia i zaczyna działać. Czytelnicy dostają
więc w końcu kilka odpowiedzi na stawiane od dawna pytanie, a co ważniejsze w
ich ręce trafia kawał dobrego, wciągającego i dynamicznego komiksu, który czyta
się jednym tchem i z ochotą na więcej.
Każe mówić na siebie Oz. To on
porwał Doomsdaya i wiele innych postaci. Jest istotą równie tajemniczą co
potężną, a dotychczas nie było wiadomo, po której stronie stoi. Teraz wychodzi z
ukrycia i ujawnia swoje sekrety. Zanim jednak wszystkie ujrzą światło dzienne,
wywracając życie Supermana do góry nogami, Człowieka ze Stali czeka nie lada
wyzwanie. Oz żąda by ten opuścił Ziemię raz na zawsze, a by go do tego skłonić,
zaczyna siać zniszczenie na całym świecie. Na Supermana czeka walka, której tym
razem może nie wygrać…
Przygody Supermana to niewątpliwie
najważniejszy z komiksów w dorobku Dana Jurgensa. A Jurgens to niewątpliwie
jeden z najważniejszych scenarzystów tej serii: to w końcu on wymyślił
Doomsdaya, stworzył wątek śmierci Supermana i wprowadził takie postacie jak
Hank Henshaw czy Booster Gold. Kiedy po latach wrócił do pisania „Action Comics” nie zrobił już co prawda takiej rewolucji, ale za to postanowił
przywrócić wszystkie najważniejsze elementy swojej twórczości z lat 90., podlał
je solidną dawką tajemnic i podkręcił akcję niemal do maksimum. W konsekwencji
powstała najlepsza z serii „Odrodzenia”, która teraz powoli dobiega końca.
Kolejny tom „Action Comics” będzie ostatnim pisanym przez Jurgensa (ten rękę
przyłożył jeszcze do tysięcznego zeszytu serii, ale to już na zasadzie hołdu),
niemniej jak widać po „Efekcie Oza”, jego scenariusze ani na chwilę nie tracą
mocy.
Ba, niniejszy tom jest jednym z
najlepszych, bo nie tylko udziela nam w końcu kilku odpowiedzi, które rozpalały
wyobraźnię od samego początku, ale też i podkręca akcję tak, że od całości nie
sposób się oderwać. Jednocześnie rozwiązania fabularne satysfakcjonują i przygotowują
nas na wielki finał. Czy będzie równie udany, jak ten album? Mam taką –
graniczącą z pewnością – nadzieję, bo Jurgens w „Odrodzeniu” jeszcze mnie nie
zawiódł, a wręcz udowodnił, że można po raz kolejny odgrzać tego samego kotleta
tak, by z nijakiego jedzenia stał się naprawdę smakowitym daniem.
Tak, jak i scenariusz, tak i szata
graficzna również trzyma świetny poziom, do jakiego nas przyzwyczaiła seria.
Tym bardziej, że zdecydowana większość albumu wyszła spod ręki Viktora
Bogdanovicha, a kreska tego artysty, przypominająca chociażby rysunki Grega
Capullo, jest realistyczna, choć uproszczona i
mangowymi naleciałości, a przy tym szczegółowa i wpadająca w oko. Całość
składa się na naprawdę znakomite dzieło warte polecenia każdemu miłośnikowi
Supermana. Oby wszystkie komiksy z tym bohaterem były tak udane, jak ta seria.
Komentarze
Prześlij komentarz