WALKA,
MIŁOŚĆ I STRATA
To już dziesiąty tom „Akame ga
Kill!”, sympatycznego, mocnego shounena w klimatach dark fantasy. jak na tę
serię przystało, całość jest szybka, dynamiczna, klimatyczna, bywa też krwawa,
brutalna i potrafi zaskoczyć. Oczywiście pozytywnie. I nawet jeśli całości
trudno jest zarzucić większą odkrywczość, świeżość i oryginalność, seria jest
udana do tego stopnia, że żaden miłośnik gatunku nie poczuje się rozczarowany,
jeśli po nią sięgnie. Wręcz przeciwnie.
Powstania i zmiany władzy. Rewolucja,
wojenna zawierucha i spokój. I kolejni szaleńcy gotowi do przelewania krwi.
Premier sprowadza z zza granicy
swojego syna i zaczyna formować oddział złożony z najgorszych straceńców.
Zabijająca piosenkami wiedźma, alchemiczka o zmodyfikowanym ciele, wojownik
władający mieczem, pirat i seryjny morderca w przebraniu klauna. Wszyscy oni
ruszają do akcji, siejąc terror i zostawiając po sobie stosy trupów. Wszystko
dlatego, że premier chce wykorzystać obecną sytuację do własnych celów…
Tymczasem członkowie Night Raid
wracają powoli do zdrowia po ostatnich wydarzeniach. Dla oddziału walka znów
nie obyła się bez strat, a nic nie wskazuje na to, by było lepiej. Mine, której
udało się przetrwać starcie, decyduje się na pewne wyznanie. Wkrótce jednak
znów muszą ruszyć do akcji, po raz kolejny ryzykując życiem…
Dobra to manga, naprawdę dobra.
Świetna wręcz. Nie dla każdego, bo jednak shounena lubić trzeba, ale nie
oszukujmy się, nie przypadkiem to jego przedstawiciele są najpopularniejszymi
komiksami z Kraju Kwitnącej Wiśni – nie tylko tam, ale także i na całym
świecie, włączając w to Polskę. „Akame” idealnie wpasowuje się w oczekiwania
fanów gatunku. Nie oryginalnością, bo całość mocno przypomina mi „Naruto”, ale
świetnym wykorzystaniem schematów, które tak wszyscy lubią.
W tym tomie, jak w poprzednich,
króluje akcja. Bohaterowie walczą, a nawet kiedy odpoczywają i przeżywają
bardziej intymne, ciche, spokojne chwile, zapowiedź kolejnych starć wisi nad
nimi niczym czarne chmury. Pojedynki te jednak rzadko kończą się dobrze,
postacie są ranione, umierają, a zza
grobu nikt już nie wraca. Co, w połączeniu z faktem, że wszyscy pozytywni
herosi szybko kupują naszą sympatię i z niejednym możemy się utożsamiać, daje
ciekawy, poruszający efekt.
Wszystko to plus udana, mroczna szata
graficzna, składa się na naprawdę dobrą mangę. Coś, co czyta się lekko, szybko,
przyjemnie i z emocjami. Kto lubi shouneny, niech koniecznie pozna całość, bo
jest tego warta.
Komentarze
Prześlij komentarz