CHCĘ
ŻYĆ
Pierwsze trzy tomy „Gdy zapłaczą
cykady” oferowały nam właściwie tę samą opowieść, obsadzoną tymi samymi
bohaterami. Różniły się jednak przebiegiem zdarzeń i rozłożeniem akcentów. Jak
zapowiadał autor scenariusza, wersji całej opowieści jest trzy, o czym zatem
opowiada tom czwarty, skoro Księga Odpowiedzi zaczyna się dopiero od części
piątej? Żeby nie zdradzać Wam zbyt wiele, powiem tylko, że w części tej cofamy
się nieco w czasie, by przyjrzeć się bliżej wydarzeniom poprzedzającym akcję…
Właśnie, której wersji „Cykad”? A może na czytelników czeka kolejna
alternatywna historia z tymi samymi bohaterami? To już będziecie musieli odkryć
sami, ale jeśli podobały się Wam poprzednie tomy, ten także Was nie zawiedzie.
Rok 60 ery Shouwa. Obok świątyni
znalezione zostaje ciało Riki. Śledztwo wykazuje, że morderca rozciął jej
brzuch, gdy jeszcze żyła, po czym rozrzucił wokoło wnętrzności. Kto mógł zrobić
coś takiego?
Rok 53. Porwany zostaje wnuk
ministra infrastruktury. Sprawą zajmuje się Wydział ds. bezpieczeństwa Komendy
Głównej Policji, a ponieważ tropy wiodą do Hinamizawy, wioski która skrywa
swoje tajemnice za wszelką cenę. Jej mieszkańcy kryją siebie nawzajem, a na
dodatek nie brak im wysoko postawionych znajomych w okolicznych miastach, przez
co każda zbrodnia, do której tam dochodzi, staje się zbrodnią doskonałą. Mamoru
Akasaka, który trafia do wsi by poprowadzić śledztwo, widząc panującą tu
sielankę, nie może uwierzyć, że Hinamizawa skrywa mroczną stronę. Tym bardziej,
gdy poznaje jakże uroczą małą Rikę. Niestety wkrótce przekonuje się, że nic nie
jest takie, jakie się wydaje. Łącznie z samą Riką…
Kiedy zaczynałem czytać drugi tom
„Gdy zapłaczą cykady”, zastanawiałem się ile razy zniosę lekturę tego samego.
Ale nie musiałem nic znosić, bo każda kolejne część, choć ukazywała alternatywne
wersje tych samych wydarzeń, jednocześnie dopowiadała nieznane wcześniej fakty,
zmieniając ogólny obraz wydarzeń z Hinamizawy. Warto więc było poświęcić czas
na przeczytanie wszystkich Ksiąg Pytań – tym bardziej, że każda z nich
zawierała elementy potrafiące zachwycić. Czwarta i ostatnia też nie zawiodła i
z jednej strony żal mi trochę, że to już koniec, a z drugiej jestem ciekaw co
przyniosą Księgi Odpowiedzi.
Wracając jednak do „Księgi marnowania
czasu”, to kolejny udany tom serii i zarazem dobre jej uzupełnienie. Jak zawsze
fabuła jest interesująca, nie ważne, że znamy już różne jej scenariusze i wiemy
czym wszystko może się skończyć. Napięcia też nie brakuje, choć to, jak zwykle,
narasta powoli, ale tym razem więcej jest jakby emocji, więcej smutku
wynikającego z nieuchronności tego, co musi nastąpić, a akcja i mrok atakują
nas nie tylko w finale.
Jeśli chodzi o szatę graficzną,
rysunki w tym tomie podobne są do tych, które mogliśmy podziwiać w częściach
poprzednich. Właściwie jedynie rysy twarzy bohaterów są jakby ostrzejsze, cała
reszta zaś, od prostoty designu postaci, po mroczne detale, pozostaje niemal
taka sama. Niemniej ten tom i tak wypada lepiej pod względem ilustracji, niż
pierwsza część serii.
Niezależnie od tego jednak „Cykady”
od początku trzymają ten sam znakomity poziom. Jeśli podobały Wam się
poprzednie części, nie muszę Wam polecać tej. A jeśli jeszcze nie poznaliście
tej serii, musicie wiedzieć jedno: każdy miłośnik thrillerów, horrorów i
kryminałów znajdzie tu coś dla siebie. Kto lubi takie klimaty, niech się nie
waha i pozna całość, warto.
Dziękuję wydawnictwu Waneko za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz