CZARODZIEJKI Z NETU
Ta seria jest dziwna. Ta seria jest
krwawa. I jak na opowieść o czarodziejkach, bardzo nietypowa. Przede wszystkim
jednak ta seria jest świetna. Jeśli po tytule oczekujcie czegoś na kształt
legendarnej „Czarodziejki z księżyca”, możecie być nie lada zaskoczeni
„Czarodziejkami.net”. Ale to dobrze, bo opowieść ta, choć trzymając się wymogów
gatunkowych, wprowadza do nich powiew świeżości i wynosi całość na nieco inny
poziom, przeznaczony bardziej dla starszego czytelnika.
Pokrzywdzone, prześladowane, nękane,
pełne problemów, wiodące ciężkie życie, jakiego nikt by im nie pozazdrościł.
Takie są właśnie kandydatki, w ręce których trafiają magiczne różdżki powiązane
ze stroną czarodziejki.net. Nie wszystkie z czarodziejek są jednak dobre, o
czym przekonała się Asagiri, kiedy wraz z Yatsumurą stoczyły walkę z dziewczyną
mordującą takie, jak ona. Teraz jednak morderczyni jest im potrzebna, bo jako
jedyna zdawała się wiedzieć coś na temat nadciągającego wydarzenia, znanego
jako tempest. Niestety po walce dziewczyna przebywa w śpiączce i wszystko
wskazuje na to, że może nigdy z niej nie wyjść. A nawet gorzej. Dlatego Asagiri
i Yatsumura starają się znaleźć czarodziejkę, która ma różdżkę mogącą
przywrócić jej pamięć. Tylko czy im się uda? W czym może im pomóc pewna
gwiazdka, która wydaje się też przynależeć do czarodziejek? I czym właściwie
jest tempest?
„Czarodziejki.net” to opowieść dla
starszych czytelników – i to nie tylko tych, którzy wyrośli na opowieściach
typu magical girl. To po prostu kawał dobrej, niegłupiej mangi rozrywkowej,
która potrafi poruszyć i zaatakować mocnymi, brutalnymi scenami. Słodycz miesza
się tu z lejącą się krwią, bohaterki są równie urocze, co ponure, a całkiem
udane zaplecze obyczajowe łączy się z wszelkiej maści niezwykłościami. Bo jaka
fantastyka może obyć się bez dobrych, przyziemnych wątków, z którymi czytelnik
nie tylko może się identyfikować, ale przede wszystkim które stanowią swoistą
kotwicę zaczepiająca nawet najbardziej wymyślne rzeczy w rzeczywistości?
A jak ma się sama owa fantastyka?
Naprawdę dobrze. Pomysł na magię jest tu równie prosty, co skuteczny. Pytanie
czy rzeczywiście jest to magia, czy może bardzo zaawansowana technologia jest
tu bardzo na miejscu, a że innych pytań także nie brak, bo całej opowieści
przewodzi niejeden podsycający czytelniczą ciekawość sekret, „Czarodziejki.net”
wciągając i czyta się je dosłownie na raz. Tym bardziej, że utrzymana w ciemnej
tonacji szata graficzna (niby teł jest mało, często są one zupełnie białe, a
jednak wraz ilustracje są mroczne, a to trzeba docenić) jest naprawdę udana.
Miłośnikom dobrej, mangowej
fantastyki polecać nie muszę. Tak, jak sympatykom komiksów o czarodziejkach w
poważnym, przekonującym ujęciu. Resztę zachęcam, bo jeśli lubicie opowieści
graficzne z Kraju Kwitnącej Wiśni, nie zawiedziecie się sięgając po tę serię.
A wydawnictwu Waneko dziękuję za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz