Gdy zapłaczą cykady #8: Księga pokuty, cz. 2 - Ryukishi07, Karin Suzuragi

POKUTNY PŁACZ CYKAD



„Księga pokuty” dobiega końca. W opasłym, bo liczącym pięćset stron tomiszczu, do końca dobiega wreszcie historia Reny, ale czytelnicy wraz z tym aktem całej opowieści otrzymali o wiele więcej, niż można by się spodziewać. Czy wszystko wyszło idealnie? Nie, ale na tyle znakomicie bym ani przez chwilę nie czuł się zawiedziony, a wręcz przeciwnie. Autorowi scenariusza po raz kolejny udało się mnie zaskoczyć, przy okazji serwując kawał znakomitego komiksu, gdzie urok i napięcie, przeplatają się z tym, co słodkie i brutalne.


Rena zawsze była tą słodką nieco szaloną dziewczyną, która zdawała się wieść beztroskie życie. Przyjaciele sądzili, że pod tą maską skrywa się coś mrocznego i nie pomylili się. Teraz, kiedy już wszystko wyszło na jaw i wszyscy wzajemnie przebaczyli sobie i zrozumieli wzajemnie, wydaje się, że nic nie będzie już rujnować im życia. Niestety, problemy narastają, kiedy w ręce Reny trafiają notatki zamordowanej kobiety, które zawierają najprawdopodobniej wyjaśnienie prawdziwej natury klątwy Czcigodnego Oyashiro. Czyżby w Hinamizawie działał kult, który za wszelką cenę nie chce dopuścić, by fakty ujrzały światło dzienne? Keiichi nie chce w to wierzyć, ale przekonuje się, że to jednak może być prawda. A jeśli podejrzenia te się potwierdzą, zagrożeni mogą być wszyscy, bo szaleńcy planują zniszczyć całą wioskę!

A to zaledwie początek. Być może był to sen, a może wspomnienie z alternatywnego życia, ale Keiichi przypomniał sobie o czymś, czego nie mógł przeżyć. Teraz jednak wszystko zaczyna się powoli układać, pytanie jednak czy wszystkie elementy wskoczą na swoje miejsce. A jeśli tak, co to będzie oznaczało dla bohaterów?


Nie spodziewałem się, że „Księga pokuty” będzie aż tak udana. Już wcześniej wydarzenia alternatywne zaczynały nabierać sensu, wzajemnie się uzupełniając, ale dopiero teraz wszystko powoli układa się w jedną, wielką całość. Zaskakuje przy tym, intryguje, skłania do ponownego zaangażowania się w zrozumienie tego, co dzieje się w Hinamizawie i opowiedzenia za jedną z teorii. Czy nasze podejrzenia okażą się słuszne? A może już się okazują? O tym musicie przekonać się sami, ale chyba nie muszę mówić Wam, że warto?


„Księga uświadomienia” to kawał solidnej, wciągającej lektury, którą czyta się szybko, ale ilość stron połączona z ilością tekstu na nich występującego gwarantuje, że spędzicie nad tomikami sporo czasu. Poza tym całość oferuje też naprawdę udaną szatę graficzną – kreska Suzuragi poprawiła się od czasu, kiedy mangaczka ilustrowała pierwszy tom – i świetne wydanie. Czy naprawdę trzeba dodawać coś więcej?


I chociaż pisałem to już nieraz, przy omawianiu tej serii, powtórzę znowu. „Gdy zapłaczą cykady” to naprawdę znakomita opowieść, która usatysfakcjonuje wszystkich miłośników horrorów i thrillerów (takich z wielopiętrową, nieoczywistą zagadką wykraczającą poza ramy obu gatunków) będą bardzo zadowoleni. Polecam zatem gorąco.


A wydawnictwu Waneko dziękuję za udostępnienie egzemplarza do recenzji.









Komentarze