HEROSI ODRODZENI
Dziś, po długim okresie, sięgam ponownie po drugi (a według numeracji trzeci) numer "Mega Komiksu". Jak przetrwał próbę czasu? I jakie wrażenie sprawia pod niemal ćwierćwieczu?
Superbohaterowie świata Marvela nie
żyją! Zginęli by powstrzymać Onslaughta - istotę, która powstała podczas
ostatniej walki Xaviera z Magneto. Teraz mija rok od ich śmierci. Tylko
nieliczni wciąż żyją: Spider-Man nadal działa, X-Meni ukrywają się przed
światem, a potwornie napromieniowany Hulk przemierza zalane deszczem ulice. Ale
nikt nie wie, że starzy herosi, Fantastyczna czwórka, Avengers i cała reszta,
żyją zamknięci w alternatywnej rzeczywistości, gdzie przed zgubą ukrył ich
Franklin, syn Sue i Reeda Richardsów. Wszystko zmienia się wraz z przybyciem
tajemniczych Celestian, którzy żądają od Franklina by zniszczył jeden ze
światów. Jeśli tego nie zrobi, oba czeka zagłada.
„Heroes Return” (czy może raczej
„Heroes Reborn: The Return”, jak chce tego oryginał) to komiks, który fabularnie dla
świata Marvela jest po części tym, czym dla DC "Kryzys na nieskończonych
Ziemiach". I choć tak ambitny zamysł nie udał się do końca (choć dla mnie od "Kryzysu" jest to rzecz lepsza), czytelnicy dostali naprawdę świetny album. I
zarazem dzieło będące swoistym prekursorem późniejszych opowieści, jak choćby znanych na polskim rynku „Tajnych wojen” z Marvel Now.
Scenarzysta, Peter David, który swego
czasu komiksy o Hulku wyniósł z podrzędnego czytadła do miana samodzielnej,
świetnie sprzedającej się serii, postarał się o to by emocji nie zabrakło.
Emocji i wyborów, które w znakomitym finale wstrząsają na powrót uniwersum
Marvela. Dodatkowo zapewnił nam takie atrakcje jak walka dwóch Hulków, czy
Thora (na powrót) zamienionego w żabę! Co ważniejsze, postacie w jego wykonaniu
zdają się żyć naprawdę. To nie papierowe kreacje, a osoby, które przekonują,
które rozumiemy i których nam żal.
Gorzej jest już z rysunkami Slavadora
Larroci. Niby nie są złe, ale brak w nich jakiegoś artyzmu. Dla takiej historii
chciałoby się niezapomnianych plansz w stylu „Marvels”, a dostajemy jedynie
rysunki czasem kojarzące się z komiksami dla dzieci. Zbyt mocno czerpiące z
mangi, ale w złym tego określenia znaczeniu. Szkoda.
Niemniej sam album polecam i to
gorąco. Fani komiksów, a Marvela w szczególności, będą zadowoleni. Przy okazji
to też dobra lektura utrzyma w klimacie obecnych kinowych hitów wydawnictwa,
więc jest na co popatrzeć.
Kolejność czytania eventu:
- Silver Surfer: W otchłani duszy (Mega Komiks #1)
- Fantastyczna czwórka
(Mega Marvel #18)
- Iron Man
(Mega Marvel #19)
- Heroes Return
Komentarze
Prześlij komentarz