ŚWIAT
WIDZIANY PRZEZ NIEBIESKO-CZERWONE OKULARY
Pierwszy tom nie zapowiadała, by
„Rat Queens” miało być długą serią. Owszem, fantasy, nawet to w komediowym
wydaniu, lubi epickość także pod względem objętości, ale to konkretne akurat
sprawiało wrażenie, niezobowiązującej, krótkiej przygody. Tymczasem na rynku
pojawił się właśnie piąty zbiorczy tom, a to wciąż nie koniec całej opowieści.
Miłośnicy krwawych, wulgarnych komiksów o niewyszukanym humorze, podlanych sporą
dawką erotycznych odniesień i z twardymi, seksownymi babkami w rolach głównych
mogą więc zacierać ręce.
Królowe Szczurów powracają do
Palisady, po ucieczce z łap Castiwyra. Kradzież bimbrowozu i nawalenie się,
kończy się dla nich wypadkiem w lesie, ale, jak wiadomo, nic ich nie powstrzyma.
Także przed dalszym imprezowaniem. Wkrótce jednak pojawiają się kolejne
kłopoty, bo oto znika znajomy Betty, Jason. Odkrył on, że w okolicy dzieje się
coś dziwnego. Prowadząca przez las do nabrzeża droga według jego opowieści potrafi
doprowadzić zarówno do celu, jak i niezwykłego miejsca, jakby innego wymiaru,
gdzie na śmiałków czekają wizję, jak z najbardziej… szalonych narkotycznych
tripów! Mili iść tam razem, Betty jednak nie poszła, a teraz Jasona nie ma.
Koleżanki – jakżeby inaczej – postanawiają wraz z nią zbadać sprawę, nie mając
jeszcze pojęcia w co się pakują!
Czyli jest jak zawsze. Szybko,
zabawnie, wulgarnie, chaotycznie, ale całkiem sympatycznie. Seria „Rat Queens”
z założenia miała być opowieścią niemalże feministyczną, w ostatecznym
rozrachunku wyszedł z tego tytuł o bohaterkach niczym spełnienie męskiego snu –
wiecznie chętne do seksu, używek i rozróby (chyba, że to jest feministyczny
wzór), ale czy to źle? Nie. Nie ma się co prawda oszukiwać, że jest to seria
dla wszystkich, ale jednocześnie to naprawdę niezła rozrywka. Niewymagająca
myślenia (choć znajomość motywów gatunkowych bynajmniej nie zaszkodzi), lekka,
szybka w odbiorze i mająca swój urok, choć najlepiej będą bawić się przy niej
nastoletni chłopcy z burzą hormonów i zafascynowaniem wulgarnym językiem.
Warto tu nadmienić, że to, co
obecnie czytamy, stanowi drugi volume „Rat Queens” – a nawet soft reboot serii,
jak bywają określane części od czwartego tomu wzwyż – ale nie ma to
najmniejszego znaczenia dla samej opowieści ani naszego jej odbioru. Tym
bardziej, że całość jest autentycznie znakomicie zilustrowana. Rysunki,
czerpiące z różnych stylistyk, w tym – i to bardzo mocno – z komiksu
europejskiego, wpadają w oko, wypadają realistycznie i klimatycznie, choć
zdarzają się też sekwencje proste, cartoonowe czy wręcz eksperymentalne. Ba,
mamy tu nawet kilka stron w technice 3D. Pamiętacie jeszcze te okularki o niebieskich
i czerwonych szkłach, popularne w latach 80. i 90., kiedy to wydawano komiksy i
filmy przeznaczone do oglądania w ten sposób? Teraz, jeśli ktoś je zachował, mogą
się przydać.
Komentarze
Prześlij komentarz