POZORY
MOGĄ MYLIĆ
Trochę czasu już minęło odkąd
przeczytałem ostatni tomik „Horimiyi”. Znów więc musiałem powoli wczuć się w tę
historię i przypomnieć sobie to i owo. Nie żeby seria tego wymagała, ale lubię
jednak pamiętać co i jak. Nie zajęło to wiele czasu, a ja znów mogłem się
dobrze bawić w trakcie lektury całości. Co prawda opowieść nie jest już tak
znakomita, jak na początku, kiedy to miała do zaoferowania wprost rewelacyjne
tomy, wciąż jednak to kawał dobrej rozrywki i nadal z ochotą wracam do tego świata
i tych bohaterów.
Hori i Miyamura to idealny przykład
na to, jak pozory mogą mylić. W szkole zawsze ukrywali to, jacy są naprawdę, teraz
wiele osób zna ich prawdziwą naturę, ale i tak wciąż potrafią zaskoczyć. Jaki
jest ich kolega Iura, każdy widzi, ale i on doskonale wpasowuje się w ten
schemat. W szkole to łobuz, którego nie da się nie lubić, w domu też w pewnym
stopniu zachowuje taką pozę, jednak rola starszego brata wymusza na nim
odpowiedzialność i opiekuńczość. Dlatego tez to właśnie on prosi Hori by zajęła
się sprawdzeniem wiedzy jego siostry i przygotowaniem jej do nauki w liceum,
które ta sobie upatrzyła. Każdy bowiem idzie do wymarzonych szkół, a tylko jej
nauczyciel zapowiedział, że nie ma na to szans. Co z tego wszystkiego wyniknie?
I w jakie jeszcze sytuacje wmieszają się nasi bohaterowie?
Z „Horimiyą” różnie to bywa.
Pierwsze kilka tomików, ponad połowa dotychczas wydanych, stało na naprawdę
znakomitym poziomie. Owszem, bywały nierówne, ale moja ich ocena wahała się od
„bardzo dobrej” do „rewelacyjnej”. Z czasem jednak całość straciła część swojej
siły. Wątki i postaci, które tak lubiłem zagubiły się gdzieś, by nigdy już nie
wrócić, emocje też nieco opadły, a co dziwne, charakter postaci gdzieś się
rozmył. Cóż, zdarza się. Czemu nie zrezygnowałem z „Horimiyi”? Dlatego, że to
wciąż dobra seria, która wciąga, śmieszy i potrafi dostarczyć emocjonujących
przeżyć. W skrócie: typowe, dobre shoujo.
I jak na shoujo spod szyldu
szkolnego życia przystało, jest lekko, życiowo, romantycznie i z masą problemów
związanych z nauką – co zresztą widać, już po opisie akcji tego tomiku. Sporo
bohaterów, nieźle nakreślone relacje między nimi, dużo humoru, tyle samo
przyjaźni… Długo by wymieniać. Akcja jest tu ograniczona do kwestii rozmów,
życiowych sytuacji i nieporozumień, ale przez całe trwanie serii nie ma w niej
ani odrobiny nudy. I są też bohaterowie, może i ich wyrazistość zatarła się z
czasem, ale nadal to te same postacie, które tak polubiłem na początku i
chociaż autorki nie przykładają już takiej wago do ukrywanych przez nie różnic,
wciąż mają w sobie sporo dawnych siebie.
Urocza, lekka i unikająca czerni
szata graficzna też wypada świetnie. Mangę ogląda się tak, jak czyta –
przyjemnie. Rastry budują tu klimat całości, a ekspresyjna kreska dodaje zabawnym
scenom mocy. Kto lubi shoujo, na pewno się nie zawiedzie. Od początku do końca
to dobra seria, a rewelacyjne momenty, jakie jej się zdarzyły miały taki
poziom, że warto dla nich przeczytać całość.
Komentarze
Prześlij komentarz