KLIMATYCZNI
PTYŚ I BILL
Do tej pory na polskim rynku
ukazały się cztery zbiorcze tomy przygód Ptysia i Billa, co daje nam łącznie
dwanaście albumów serii. Jednakże tylko jeden z tych tomów zawierał klasyczne
opowieści stworzone przez Jeana Robę. Co nie znaczy, że nowe, pisane i rysowane
przez kontynuatorów jego spuścizny, są gorsze. To wciąż kawał dobrego,
humorystycznego komiksu, który godnie podejmuje temat i dopowiada losy
sympatycznych bohaterów. I dlatego warto po najnowszą odsłonę cyklu sięgnąć.
Dla tych, którzy nie mieli jeszcze
do czynienia z tą serią, kilka słów wprowadzenia na temat bohaterów i ich
przygód. A zatem bohaterów mamy kilku. Tytułowa dwójka to pan (Ptyś) i jego
pies (Bill). Ale przez słowo Pan należy tu rozumieć kilkuletniego, psotnego
chłopca, który szkoły nie cierpi równie mocno co warzyw – a tych nienawidzi z
taką siłą, jak wszelkich obowiązków. Pies, jak to często bywa, charakter bardzo
przypomina swojego pana, a jakby tego było mało, towarzyszy im przyjaciel
Ptysia, Piotrek, który doskonale pasuje do tej dwójki oraz żółwica Karolina.
Wszyscy ciągle pakują się w jakieś tarapaty i przeżywają niezliczone przygody.
I nie inaczej jest w najnowszym
tomie. Co powiecie na noc w strasznym
lesie? Albo na wsi, gdzie słychać tak wiele różnych rzeczy, że aż zbyt wiele? Przekonacie
się też, co robi Bill, kiedy jest chory. A to przecież zaledwie fragment tego,
co czeka i na Was, i na naszych bohaterów. Jedno jest pewne, cokolwiek by się
nie działo, zawsze będą się wspierać i z każdej przygody wyjdą obronną ręką.
Odsłony „Ptysia i Bill” tworzone
przez Crisa, Veysa, Cezenove’a, Verrona i Bastide’a to świetna seria. Tak po
prostu. Wyrosła na klasycznym gruncie, który nowym twórcom przygotował ojciec
„Sprycjana i Fatazjusza”, doskonale wykorzystuje daną jej szansę i serwuje
czytelnikom kawał świetnej humorystycznej opowieści dla dużych i małych. Jeśli
podobały się Wam poprzednie tomy, polecać nie muszę, ale wszystkich, którzy
jeszcze nie znają tego tytułu, a lubią europejskie komiksy humorystyczne
zachęcam do jej poznania.
Całość jest bowiem zabawna,
ciekawa, pełna przygód i wcale nie głupia. Znajdziecie tu konkretne przesłanie,
kilka pouczających rzeczy i mądrości wplecionych w interesujące opowieści,
które czyta się szybko (zważywszy jednak na całkiem sporą ilość tekstu na
stronach, albumy wystarczają na dłużej) i z dużą przyjemnością. Do tego
dochodzą tradycyjnie świetne ilustracje, klasyczne, czyste i wpadające w oko.
Dobry kolor i znakomite wydanie doskonale całość uzupełniają, a na dodatek w
tym tomie czeka na Was sporo klimatycznych scen – jak dotąd najlepszych, jakie seria
miała do zaoferowania.
Dodawać nic więcej tutaj nie
trzeba. Chociaż wciąż najbardziej czekam na klasyczne odsłony serii, „Ptyś i
Bill” pisany i rysowany przez kontynuatorów jest naprawdę świetny i zachęcam do
jego poznania. Dzieci będą bardzo zadowolone, dorośli zaś z sentymentem zanurzą
się w lekturze. I chyba ani jedni, ani drudzy nie skończą tylko na jednym
tomie.
Dziękuję wydawnictwu Egmont za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz