Sposób na Alcybiadesa - Edmund Niziurski

SPOSÓB NA WAKACJE


Trwają wakacje, dlatego z tej okazji postanowiłem odświeżyć Wam kilka lektur wartych poznania szczególnie w tym okresie. Lektur klasycznych, wielu powie że zwyczajnie w świecie przestarzałych (ukazała się dokładnie 55 lat temu!), ale nic bardziej mylnego. To wciąż świetne i wartościowe książki, a na pierwszy ogień niech pójdzie „Sposób na Alcybiadesa”.


Z historią tą po raz pierwszy spotkałem się w czasach, kiedy chodziłem jeszcze do podstawówki – i to nie w książkowej, a filmowej wersji. To były zimowe ferie, ja w końcu, po dość długiej chorobie dochodziłem do siebie i przypadkiem w tv zobaczyłem ten film. Rzecz intrygującą ze względu na temat (który dzieciak nie chciałby znaleźć sposobu na nauczyciela?), ale koszmarną jako ekranizacja - uwspółcześniona na siłę tandetnymi hip-hopowymi wstawkami. Niemniej jednak, kiedy po latach powieść ta trafiła w moje ręce, nie mogłem się oprzeć, żeby jej nie przeczytać. I po prostu wpadłem.


„Sposób na Alcybiadesa" to opowieść o grupie przyjaciół, którym w szkole nie idzie najlepiej. Zdesperowani odkrywają, że starsi uczniowie handlują tzw. sposobami na nauczycieli. Problem jest jednak taki, że nie za bardzo stać ich na takowe rozwiązanie. Za pieniądze, które mają nabywają tytułowy sposób na Alcybiadesa, spokojnego nauczyciel historii. Tylko czy nie jest to czasem podstęp, skoro sprzedający ma do nich spore pretensje?


Co trzeba zauważyć już na początku, to oczywiście wspaniały styl pana Niziurskiego. Lekki, zabawny i wciągający z jednej strony przenosi nas w czasy, w których toczy się akcja powieści, z drugiej zaś pozwala na dość uniwersalna interpretację. Owszem, wkradają się w akcję pewne infantylizmy (wypadek z praniem spodni…), ale trzeba w końcu zaznaczyć, ze jest to powieść dla dzieci/młodzieży, więc nie jest to niewybaczalny błąd. Myliłby się jednak każdy, kto "Sposób..." uznałby za książkę jedynie dla pewnej sprecyzowanej grupy wiekowej. Gwarantuję Wam, że dorośli będą bawić się przy niej niemniej świetnie niż ich pociechy, a może nawet bardziej, choćby ze względu na sentymentalną wymowę dzieła. W końcu sam autor puszcza do nich oko otwierającym powieść rozdziałem, w którym narrator po latach, przeglądając dawne rzeczy, odkrywa przypadkiem kartkę z napisem SPONAA, która budzi w nim kręcące się niemal łzą w oku emocje.


Polecam, bo "Sposób..." jest naprawdę wspaniałą lekturą i tylko fakt, że obecnie nie jest lekturą szkolną dziwi mnie niezmiernie. Za to w ten wakacyjny czas warto po nią sięgnąć i pokazać młodemu pokoleniu na co stać klasyków gatunku. Teraz już się takie dzieła nie trafiają, nawet jeśli mamy wielu świetnych twórców literatury młodzieżowej.

Komentarze