KWIATY SZCZĘŚCIA
Jako miłośnik nie tylko mangi i
anime, ale też i szeroko pojmowanej popkultury japońskiej, nie raz dałem się
porwać rozrywkom z tamtych stron. Od niezapomnianego elektronicznego Tamagotchi,
przez Pokemony (zarówno w wersji na Game Boya, PC jak i tradycyjną karciankę), po
Sudoku, każda z nich dostarczyła mi dobrej zabawy. Dlatego po „Kwiat wiśni”
sięgnąłem z ochotą mimo aż bijącej po oczach palety barw. I trudno powiedzieć
bym żałował, bo to naprawdę sympatyczna, urocza propozycja, przy której można
się przyjemnie rozerwać.
Poznajcie legendę Wiśniowego
Drzewa. To konkretne, jak się domyślacie, nie jest typowym przedstawicielem
swojego gatunku. Co je wyróżnia? Według legendy zakwita jedynie raz na dziesięć
lat i właśnie wtedy, w pierwszych dniach kwietnia, kiedy obsypuje się kwieciem,
robi to we wspaniały sposób. Tysiące kwiatów obrasta gałęzie, ale ten festiwal
piękna nie trwa wiecznie. Gdy jednak po kilku dniach płatki zaczynają opadać,
związana z drzewem legenda wcale się nie kończy. Ludzie pędzą bowiem zbierać
płatki, bo ten, kto dorwie ich najwięcej, dostanie szansę spełnienia swojego
marzenia. Rzecz w tym, że żaden chciwiec nie będzie miał tego szczęścia i czeka
go kolejna dekada oczekiwania na zakwitniecie drzewa…
Jak mówi wydawca, „Kwiat wiśni” to śliczna gra typu „push your luck” z pięknymi
elementami. Co to jednak oznacza w praktyce? Cóż, uroku całości bynajmniej
odmówić się nie da. Co do drugiej części, to wszystko rzeczywiście sprowadza
się tu do szczęścia – musi ono dopisać w losowaniu kwiatów, bo tylko wtedy
będziemy mieli szansę wygrać. Owszem, element logicznego myślenia też jest tu
obecny, bo trzeba jednak odpowiednio rozdysponować to, co się dostaje od losu i
postarać się ugrać, jak najwięcej, ale właśnie fart odgrywa znaczącą rolę.
„Kwiat wiśni”, gra wymyślona przez
Hinatę Origuchiego, autora „Kimono”, to propozycja dla graczy w wieku lat 8+.
Dokładnych zasad rozgrywki nie ma sensu tu przybliżać, bo instrukcje każdy może
przeczytać sobie sam na stronie
wydawcy, ale trzeba przyznać, że jest to zadziwiająco dobra gra.
Zadziwiająco, bo co właściwie może być ciekawego w dobieraniu kwiatków,
sumowaniu punktów i ukrywaniu się za kolorowymi kartonowymi parawanikami (do
tego dochodzi też orientalny, barwny woreczek na kwiatki)? Może i przy okazji
całość potrafi wciągnąć – i to do tego stopnia, że czytelnik ma ochotę na
kolejne rozgrywki.
Warto też docenić samo wykonanie, bo
ilustracje są urocze i wpadają w oko. Do tego jakość wszystkich elementów jest
naprawdę wysoka. Wreszcie mamy sporą dawkę klimatu japońskich podań i legend,
który doskonale całość uzupełnia. Wszystkim miłośnikom tradycyjnych gier,
którzy jednocześnie lubią azjatyckie klimaty, polecam gorąco. Nie dajcie się
zwieść pozorom i sięgnijcie po „Kwiat wiśni”, a przekonacie się, że to świetna
rozrywka.
Komentarze
Prześlij komentarz