RE(SCHOOL)LIFE
Jedenasty tom „ReLIFE’a” można
uznać za opowieść przejściową. Owszem, dzieją się tu rzeczy ważne dla całej
serii, a tym bardziej dla samych bohaterów, jednak główne postacie całego
dramatu zeszły na nieco dalszy plan. Jeśli jednak obawiacie się, że całość
straciła przez to na jakości to przestańcie. Najnowsza część zachowuje wszystko
to, co podobało się czytelnikom i gwarantuje, że żaden z nich nie będzie
zawiedziony.
Powoli zbliża się czas, by
uczniowie liceum zdecydowali o swojej dalszej drodze, a co za tym idzie,
pomyśleli, gdzie wybiorą się na studia; muszą zapisać się na egzaminy krajowego
centrum. W Kaizakim wywołuje to szereg wspomnień z czasów, kiedy sam nie
potrafił zdecydować się n konkretny kierunek i poniekąd na chybił trafił,
pchany impulsem, wybrał się na byle jaką szkołę wyższą. Jednocześnie nie jest w
stanie poukładać sobie własnych uczuć, a jego opiekunowie zastanawiają się czy
dzięki swojemu życiowemu doświadczeniu zechce stać się oparciem dla swoich
kolegów w tych stresujących chwilach nauki…
Tymczasem Oga i Kariu, którzy
zaczęli ze sobą chodzić, próbują odnaleźć się w tym związku. Dziewczyn nie
czuje się pewnie, bo chłopak unika spotkań i dziwnie się zachowuje. Wszyscy
zaczynają zastanawiać się dlaczego Oga tak bardzo potrzebuje pracy, że aż nie
może wziąć wolnego i jaka tajemnica kryje się z tym wszystkim…
„ReLIFE” to manga z jednej strony
specyficzna, z drugiej zaś jak najbardziej typowa dla swojego gatunku. W czym
przejawia się jej nietypowość? Na pewno nie w scenariuszu – nawet jeśli cała historia
przełamana została fantastyką, wciąż to przede wszystkim opowieść spod szyldu
szkolnego życia. A co za tym idzie, nie brak tu miłosnych uniesień (jak widać
to po samym opisie), ba całość wręcz na nich bazuje, nie brak też wszelkiej maści
życiowych rozważań (element dla starszych odbiorców), szkolnych problemów i
młodzieżowych dylematów, które spodobają się nastoletnim odbiorcom niezależnie
od płci.
Zatem nietypowość tej mangi musi
tkwić w jej szacie graficznej – i tkwi. Mangi to przecież komiksy kojarzone
głównie z czarnobiałymi ilustracjami, tymczasem „ReLIFE” to rzecz w pełni
kolorowa. Jeśli widzieliście kiedyś jakieś anime comicsy (czyli komiksy
stworzone z kadrów anime), wiecie o czym mowa. Fakt, że całość wydana została
na papierze kredowym, z jednoczesnym nieznacznym wzrostem ceny względem
typowych pozycji od Waneko, jak najbardziej warto jest docenić. Dzięki temu
komiks prezentuje się naprawdę rewelacyjnie.
Kto lubi fantastykę i szkolne
życie, będzie z tomiku i serii bardziej niż zadowolony. „ReLIFE” to po prostu
kawał świetnej mangi dla czytelników w różnym wieku. I przy okazji ciekawe
oderwanie się od typowych, czarnobiałych komiksów z Japonii.
Komentarze
Prześlij komentarz