JAPAN
FANTASY
Dziś na recenzencką tapetę biorę
kolejny nieco już zapomniany – ale absolutnie niesłusznie – tytuł autorstwa
Kentarō Miury, „Japan”. Ta zamknięta w jednym tomie opowieść wydaje się być
dość nietypowa, jak na to, do czego przyzwyczaił nas twórca „Berserka”, jednak
to tylko pozory. Kto więc lubi twórczość mangaki, koniecznie powinien poznać
także ten tytuł.
Rok 1992. Yashima Katsuji,
potężnych rozmiarów yakuza, jest gotów na wszystko… dla miłości. Choć na to nie
wygląda, dla obiektu swoich uczuć – niechętnej mu dziennikarki Katsuragi –
porzuca wszystko i rusza do Hiszpanii, do której ta się udała. Nie ma jednak
jeszcze najmniejszego pojęcia, co takiego czeka na niego na miejscu. Kiedy w
skutek trzęsienia ziemi, stara pieczara odsłania swoje sekrety, Yashima i ci,
którzy trafili tam wraz z nim, dowiadują się, że Japonii grozi katastrofa. Czy
ktokolwiek może ją powstrzymać? Co z tego wyniknie? W co wplącze się nasz
yakuza? I co będzie z jego miłością do Katsuragi?
Pierwszy rzut oka na opis tego
komiksu, chwila czytania – ot ledwie kilku stron – i pojawia się pytanie: ale
jak to, gdzie tu fantasy? Okładka plus nazwisko Kentarō Miury jednoznacznie
kojarzą się z tym gatunkiem fantastyki, gdzie więc on jest? Cóż, odpowiedź jest
prosta: dalej. Przerzućcie więcej stron, a najlepiej przeczytajcie i
przekonacie się, że „Japan” to ten sam stary doby Miura, którego pokochaliście
za „Berserka” czy „Króla wilków”. Bo może i owszem, początkowe współczesne – a
przynajmniej w miarę współczesne, skoro akcja dzieje się dwie i pół dekady temu
– realia niezbyt leżą artyście, ale cała reszta to już to, na co wszyscy
czekali.
Siłą mang Miury (i cóż z tego, że w
tym wypadku, podobnie jak w przypadku „Króla wilków” scenarzystą jest Buronson,
skoro i tak to dla rysownika sięga się po ten tytuł) jest klimat, znakomite
oddanie detali historycznych i dynamizm walk. I wszystko to mamy tutaj.
Pierwsze strony co prawda na kolana nie powalają, bo o ile plenery wypadają
znakomicie, to już z twarzami bohaterów jest gorzej i nie ma co tego ukrywać,
ale kiedy autor wkracza na swój ulubiony grunt i łapie wiatr w żagle, „Japan”
zaczyna urzekać i wciągać, jak należy.
A co z fabułą? Cóż, scenariusze Buronson
nie są tak mocno osadzone w fantastyczno-horrorowych realiach, jak autorskie
prace Miury, ale i tak są udane. „Japan” to po prostu dobra manga fantasy,
pełna erotyki i walk, co czyni ją dziełem dla dorosłych odbiorców, ale zarazem
nie ograniczona jedynie do tych elementów. Kto lubi takie opowieści i dzieła
Miry, koniecznie powinien całość poznać.
Komentarze
Prześlij komentarz