KONIEC
ROZWOŻENIA GAZET
Wreszcie jest. Finał jednej z
najlepszych serii, jakie w swojej karierze wydało Non Stop Comics trochę kazał
na siebie czekać, ale jak zwykle było warto. Brian K. Vaughan, choć zaserwował
nam opowieść stricte rozrywkową, stanął na wysokości zadania i stworzył jedną z
najlepszych serii w swojej karierze. Aż szkoda, że to już koniec, ale z drugiej
strony teraz można wrócić do początku i w końcu przeczytać całość od deski do
deski. A warto, bo ze względu na dość szalone i skomplikowane podejście do
całości, dopiero tak w pełni da się docenić to wprost rewelacyjne dzieło:
rewelacyjne szczególnie dla miłośników fantastyki i klimatów kina lat 80. XX
wieku.
Z roku 1988 do… Właśnie! Nasze
bohaterki wciągnięte w wir temporalnych przygód, trafiały już do różnych
przyszłości i przeszłości, a teraz budzą się każda w innych czasach. Erin
trafia do XXI wieku, gdzie w halloweenową noc doświadcza dziwnych snów,
mających dla niej ważne przesłanie. KJ ląduje w roku 1958. Mac trafia do roku
pięciomiliardowego, gdzie Ziemię czeka zagłada i gdzie spotyka kobietę, która
wynalazła podróże w czasie. A tymczasem Tiffany przebywa tysiąc lat w
przyszłość. Co tam na nie czeka? Czy się jeszcze odnajdą? I czy zdołają pokonać
przyszłość?
Każdy miłośnik popkultury ma
zupełne prawo być sceptycznym zarówno wobec wszelkich prób powrotu do klimatów
lat 80. XX wieku, jak i opowieściach o podróżach w czasie. Ale w tym wypadku
twórcom udało się wszystko to doskonale wykorzystać i dać nam coś niesamowitego.
Dowodem na to niech będą cztery nagrody Eisnera - najważniejsze wyróżnienie
komiksowe – a także m.in. nominacje do Hugo Award i Lincoln Award. Wyróżnieniom nie ma się co
jednak dziwić, „Paper Girls” to świetna seria, znakomicie napisana, równie
dobrze poprowadzona i bardzo nastrojowa. Brian K. Vaughn, nagradzany
scenarzysta komiksowy i filmowy (seriale „Lost: Zagubieni”, „Pod kopułą”), stworzył
opowieść, która łączy klimaty charakterystyczne dla prac Stephena Kinga
traktujących o młodzieży z „Wojną światów” i wieloma innymi rzeczami, od
„Strangers Things” zaczynając, na „Powrocie do przyszłości” skończywszy. Mogło
wyjść z tego dzieło niestrawne, powtórka z rozrywki i co tam Wam jeszcze
przyjdzie do głowy, ale na szczęście „Papierówki”, „Gazeciarki” czy jak zechcecie
spolszczyć ten tytuł, okazały się wprost rewelacyjnie.
Wielka w tym zasługa miłości
autora. Ten komiks to piękny sentymentalny powrót do lat 80., kiedy kino było
szalone i niczym nieskrępowane, a świat ponury, mroczny, ale i pełen blasku
zarazem. Jednocześnie autor dorzuca tu wiele nowoczesności (poruszanie tematów
takich, jak menstruacja, który pojawia się w jednym z zeszytów, po dziś dzień w
komiksach amerykańskich jest pewnym tabu, ale w latach 80. stanowiło prawdziwy
szok – poczytajcie o tym, jak Alana Moore’a krytykowano za jeden z numerów
„Sagi o potworze z bagien”, w którym pojawiała się ta kwestia), a także bawi
się schematami. Dzięki temu dostajemy naprawdę znakomitą serię rozrywkową dla
nastolatków i dorosłych. Świetnie narysowaną, nastrojową, szaloną… Warto ją
poznać i zanurzyć się w ten świat. Aż chciałoby się, żeby zawitała na wielkim i
małym ekranie. Ale pewnie wtedy twórcy zepsuliby tak doskonały materiał.
Komentarze
Prześlij komentarz