Produkt #1 (1/1999) - Michał Śledziński, Andrzej Janicki, Adam Gajewski, Maciej Simiński

DWADZIEŚCIA LAT MINĘŁO: PRZEKLEŃSTWA, KTÓRE COŚ NIOSĄ


Dokładnie dwadzieścia lat temu grupka młodych zapaleńców z Michałem „Śledziem” Śledzińskim na czele, postanowiła rzucić na nasz rynek zupełnie nowe pismo komiksowe. Chcieli przekształcić swą ideę znaną z ich liczącego jedynie 3 numery fanzinu „Azbest” w coś profesjonalnego i tak oto  w grudniu 1999 roku ukazał się pierwszy, przełomowy numer magazynu „Produkt”. Magazynu, który zmienił moje życie i spojrzenie wielu ludzi na medium rodzimego komiksu w ogóle. Magazynu, w którym ukazywały się takie dzieła, jak „Osiedle Swoboda”, „Likwidator”, czy „Wilq”. Magazynu wulgarnego, ale inteligentnego, który udowadniał, że przekleństwa też mogą czemuś służyć.


Patrząc na pierwszy numer z perspektywy lat, nie był w on jeszcze pełni wykształcony, ale stanowił już wtedy imponującą zapowiedź tego, co miało nadejść.

Otwierająca go „Matka Boska Extra Mocna” (pierwszy odcinek „Osiedla Swobody”) opowiadała o tytułowym blokowisku i grupie przyjaciół, Smutnym, Szopie, Kundziu, Wirażu i Niedźwiedziu, którzy sobotni wieczór spędzają na koncercie tocząc dysputy o polskiej mentalności. Kiedy impreza kończy się nad ranem, Smutny, pijany, próbuje zaznać nieco snu, ale z powodu wizyty w kościele nie jest mu to dane…

Pierwsze OS, choć rysunkowo odstające od reszty serii (kreska prostsza i bardziej brudna, ale zachwycająca choćby sceną ze sklepem nocnym) powaliło na kolana scenariuszem i prawdziwością. Wstrząsnęło wrażliwszymi sceną wymiotów w kościele, w których to, zebrani, dostrzegają podobiznę Matki Boskiej. Pokazało realizm, brud i prawdę o obecnej młodzieży, wychowanej w po peerelowskich blokowiskach, niestroniącej od alkoholu i zabaw… Młodzieży głupiej, ale myślącej. Nikt wcześniej, ani później, nie przedstawił w polskim komiksie takiej analizy kondycji nastolatków lat 90. XX wieku i za to Śledziowi należy się zaszczytne miejsce w historii polskiego komiksu.


Dalej czekała nas relacja z festiwalu komiksowego w Łodzi, dwa słabe komiksy Janickiego („Mein Kampffff…” i „Rusz głową”), recenzja dzieł Tomasza Tomaszewskiego, niezły komiks „XY” (parodia Puchatka), żenująca „Hiszpańska mucha” (pornograficzny pseudofilozoficzny artykuł), napisany wierszem komiks „Tajna rozmowa Pawki Morozowa”, kolejny artykuł, tym razem filmowy, o „Hydrozagadce”, następny, o grze „Neverhood”, komiks „Przypadek Rajmunda K.” i wreszcie kolejny tytuł Śledzia, „Szaleństwa Szalety” (kontynuacja przygód Zdzicha i Wujasa, znanych z „Azbestu”) – historię/parodię „Asteriksa”, o odwiecznym konflikcie pomiędzy dwoma wsiami, całkiem udaną, zabawną i nie pustą, choć głównie rozrywkową. Całości dopełniły zapowiedzi kolejnych komiksów. A także paski, pojawiające się pod każdym z komiksów niczym komentarze zza kulis powstawania.


Wszystko to złożyło się wprawdzie na najsłabszy, ale jakże wspaniały numer „Produktu”. Na początek przygody, wiodącej nas przez wiele lat ścieżkami polskich, czarnobiałych komiksów – sentymentalnej i wartej odbycia. Chcecie więcej? A więc do zobaczenia już wkrótce w kolejnym odcinku.

Komentarze