DWADZIEŚCIA LAT MINĘŁO: PRZEKLEŃSTWA, KTÓRE COŚ NIOSĄ
Dokładnie dwadzieścia lat temu
grupka młodych zapaleńców z Michałem „Śledziem” Śledzińskim na czele,
postanowiła rzucić na nasz rynek zupełnie nowe pismo komiksowe. Chcieli
przekształcić swą ideę znaną z ich liczącego jedynie 3 numery fanzinu „Azbest”
w coś profesjonalnego i tak oto w
grudniu 1999 roku ukazał się pierwszy, przełomowy numer magazynu „Produkt”.
Magazynu, który zmienił moje życie i spojrzenie wielu ludzi na medium rodzimego
komiksu w ogóle. Magazynu, w którym ukazywały się takie dzieła, jak „Osiedle
Swoboda”, „Likwidator”, czy „Wilq”. Magazynu wulgarnego, ale inteligentnego,
który udowadniał, że przekleństwa też mogą czemuś służyć.
Patrząc na pierwszy numer z
perspektywy lat, nie był w on jeszcze pełni wykształcony, ale stanowił już
wtedy imponującą zapowiedź tego, co miało nadejść.
Otwierająca go „Matka Boska Extra
Mocna” (pierwszy odcinek „Osiedla Swobody”) opowiadała o tytułowym blokowisku i
grupie przyjaciół, Smutnym, Szopie, Kundziu, Wirażu i Niedźwiedziu, którzy
sobotni wieczór spędzają na koncercie tocząc dysputy o polskiej mentalności.
Kiedy impreza kończy się nad ranem, Smutny, pijany, próbuje zaznać nieco snu,
ale z powodu wizyty w kościele nie jest mu to dane…
Pierwsze OS, choć rysunkowo
odstające od reszty serii (kreska prostsza i bardziej brudna, ale zachwycająca choćby
sceną ze sklepem nocnym) powaliło na kolana scenariuszem i prawdziwością.
Wstrząsnęło wrażliwszymi sceną wymiotów w kościele, w których to, zebrani,
dostrzegają podobiznę Matki Boskiej. Pokazało realizm, brud i prawdę o obecnej
młodzieży, wychowanej w po peerelowskich blokowiskach, niestroniącej od
alkoholu i zabaw… Młodzieży głupiej, ale myślącej. Nikt wcześniej, ani później,
nie przedstawił w polskim komiksie takiej analizy kondycji nastolatków lat 90.
XX wieku i za to Śledziowi należy się zaszczytne miejsce w historii polskiego
komiksu.
Dalej czekała nas relacja z
festiwalu komiksowego w Łodzi, dwa słabe komiksy Janickiego („Mein Kampffff…” i
„Rusz głową”), recenzja dzieł Tomasza Tomaszewskiego, niezły komiks „XY”
(parodia Puchatka), żenująca „Hiszpańska mucha” (pornograficzny
pseudofilozoficzny artykuł), napisany wierszem komiks „Tajna rozmowa Pawki
Morozowa”, kolejny artykuł, tym razem filmowy, o „Hydrozagadce”, następny, o
grze „Neverhood”, komiks „Przypadek Rajmunda K.” i wreszcie kolejny tytuł
Śledzia, „Szaleństwa Szalety” (kontynuacja przygód Zdzicha i Wujasa, znanych z „Azbestu”)
– historię/parodię „Asteriksa”, o odwiecznym konflikcie pomiędzy dwoma wsiami, całkiem
udaną, zabawną i nie pustą, choć głównie rozrywkową. Całości dopełniły
zapowiedzi kolejnych komiksów. A także paski, pojawiające się pod każdym z
komiksów niczym komentarze zza kulis powstawania.
Wszystko to złożyło się wprawdzie
na najsłabszy, ale jakże wspaniały numer „Produktu”. Na początek przygody, wiodącej
nas przez wiele lat ścieżkami polskich, czarnobiałych komiksów – sentymentalnej
i wartej odbycia. Chcecie więcej? A więc do zobaczenia już wkrótce w kolejnym
odcinku.
Komentarze
Prześlij komentarz