W głębi lasu - Harlan Coben

BACKWOOD THRILLER


Twórczość Cobena jaka jest, chyba wie każdy. Wystarczy przeczytać jedną z jego powieści i już jakby czytało się wszystkie. Czasem, nieczęsto ale się zdarza, autor zmienia nieco schemat i taką odmianą jest „W głębi lasu”, powieścią wydaną pierwotnie ponad dekadę temu, a teraz odświeżoną dzięki serialowej adaptacji przygotowanej dla Netflixa. I to – warto ten fakt nadmienić – adaptacji dokonanej przez Polaków i z polskimi aktorami.


Las. Obóz. Młodzież. Śmierć.

Każdy zna ten schemat. Oto na letnim obozie w środku lasu dochodzi do tragedii. Czwórka nastolatków wymyka się nocą w odludne miejsce, gdy para wychowawców jest bardziej zajęta jest sobą, niż pilnowaniem innych. To, co odkryją młodzi ludzie będzie kosztowało ich życie. Wkrótce jednak okazuje się, że sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana. Zamiast czterech ciał, znalezione zostają tylko dwa. Pozostała dwójka – w tym siostra jednego z wychowawców, Paula – znika bez śladu.
Mijają dwie dekady. Paul, który całe życie obwiniał się o tragedię, teraz pracuje jako prokurator. Walka o prawdę i sprawiedliwość staje się powrotem do tego, co wydarzyło się przed laty, kiedy jeden z zaginionych odnajduje się martwy. Czy jest szansa, by jego siostra też gdzieś jeszcze żyła? Dawne nadzieje odżywają z nową siłą, ale przecież zagrożenie sprzed lat wcale nie zniknęło…


Zaczyna się niczym rasowy slasher, a raczej backwoodslasher. Młodzież, obóz, środek lasu i zbrodnia, która burzy spokój, zmieniając na zawsze świat bohaterów. Potem powieść zmienia się w typowy dla Cobena thriller, gdzie tajemnice przeszłości wychodzą na jaw, znów stając się groźne, a ktoś kto powinien nie żyć, okazuje się najprawdopodobniej żywy. Stały zestaw zagrywek pisarza na pewno zadowoli tych, którzy właśnie na nie liczą. Tych, którzy tego typu zagrywek nie znoszą, nie przekona. Ale za to „W głębi lasu” oferuje całkiem sporo elementów, które spodobają się miłośnikom horrorów spod szyldu slashera, chociaż te niestety w pewnym momencie znikają ze stron powieści (a dla mnie, miłośnika tego typu rzeczy stanowiły one największą jej siłę), ale i tak książkę czyta się dobrze.


Coben nie jest może autorem, który w swoich dziełach oferuje szczególną odkrywczość i oryginalność, ale na pewno jest autorem który pisze dobrze. Nie wybitnie, bo nie bawi się słowami, nie rozsmakowuje się w epickich, dopieszczonych opisach, nie szuka wielkiej głębi, nie skupia się na stworzeniu rozbudowanych, złożonych psychologicznie i charakterologicznie postaci. Zamiast tego stawia na szybką akcję, lekkość stylu, prostotę opisu… Jego książki mają nie nudzić, mają pędzić na złamanie karku i być łatwe w odbiorze, ale nie przesadnie. I takie właśnie są. „W głębi lasu” czyta się szybko i przyjemnie, klimat jest całkiem niezły, a fabuła, choć typowo dla autora poprowadzona, prezentuje się dobrze. Byłaby to lepsza powieść, gdyby Coben zmienił ją w slasher, gdzie zawarłby analizę lęków zarówno tych pierwotnych, jak i społecznych, ale i tak jest nieźle.


Reasumując: „W głębi lasu” to niezły thriller dla miłośników prozy autora i tych, którzy szukają lekkiej literatury z dreszczykiem. Lepszy od większości podobnych dzieł współcześnie ukazujących się na rynku, całkiem dobrze nadający się w sam raz na wakacyjne wieczory z książką w ręku. Niewymagającą, ale sympatyczną.

Komentarze